wtorek, 31 grudnia 2013

Nowy Rok

    Ludziska! Tak jakby ktoś nie wiedział to informuję czytelników, że dziś jest Sylwester. Nie no dobra, żarty żartami. Rok 2013 wniósł do mojego życia dużo rzeczy, dorosłem pod wieloma względami, ale jeszcze więcej narodziło się pytań we mnie, jednak nie o tym ten wpis.
    Chciałem Wam po prostu życzyć spełnienia marzeń, sukcesów, niespodzianek, które przyniesie każdy dzień, by zdrowie Was nie opuszczało, a siłą która w Was drzemie, wreszcie się ukazała. Problemy i kłótnie to część życia każdego człowieka, dlatego nie poddawajcie się nigdy! By osoby samotne znalazły swój ideał, a życie i dni układały się jak najlepiej.
    Krótko bo krótko, ale ile można życzyć :D. Moim czytelnikom życzę wszystkiego najlepszego w nadchodzącym roku, jestem z Wami!!!

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rodzinka.

    Ooo tak bliski temat mi się narodził w głowie. Rodzina. Rodzina to piękna rzecz, rodzina to coś co nigdy nas nie odrzuci, rodzina to ciepło, które zawsze nas będzie ogrzewać. Każdy ma Tatę i Mamę, choć czasami nie do końca w takim składzie jesteśmy wychowywani z różnych powodów. Los dla nas różne drogi wybiera i czasami nie mamy możliwości dorastać w otoczeniu kochającego Taty i Mamy. Rozumiem po części takie osoby, bo sam wychowywałem się z Mamą z okazyjnym spotykaniem się z Tatkiem, bo pracuje za granicą. Cóż - takie życie, ale narzekać nie mogę, bo jestem pomimo tego wszystkiego szczęśliwy, ale nie ukrywam, ani nie udaję twardego i przyznaję się, że czasami mi go brakuje, ale to nie temat wpisu tylko taka mała dygresja, którą chciałem się z Wami podzielić.
    Zauważyliście, że nie ważne jak bardzo byśmy się pokłócili z najbliższymi to i tak nam wybaczą i przyjmą z ciepłymi objęciami, że zawsze będą w stanie Nam pomóc, nie ważne co by się działo? Możemy narzekać jak to się kłócimy z rodzicami, jak to nam źle, bo czegoś tam rodzice nam nie kupili - ale i tak rodzina będzie dla nas najukochańsza. Wszystko to co robią dla nas Rodzice, to robią to z miłości i troski do nas. Nie chcę Cię puścić na imprezę - a może robią to dlatego byś nie weszła/wszedł w złe towarzystwo, albo żeby nic się nie stało. Nie przejmujmy się tym bo nie chcą nam zrobić czegoś złego. Nie będę tutaj się wypowiadać gdzie są granice, bo nie mnie to oceniać, ani pouczać. Jednak śmiało mogę powiedzieć, że są przypadki skrajne w obydwie strony: nadopiekuńczość i bezstresowe wychowanie - obydwie skrajności są tak samo krzywdzące.
    Pewnie zauważyliście, że nie nazwałem swoich Rodziców - starymi, a Mamę i Tatę - ani Starą i Starym, czy inne takie wyzwiska na najbliższych. Pisałem tak nie dlatego, ze na blogu musi to konkretnie wyglądać i kulturalnie, ale przez szacunek jaki darzę ich. Tak! Szanuję swoich rodziców, bo to dzięki im zawdzięczam wszystko co mam i co osiągnąłem, czasami nawet mieli we mnie więcej wiary, niż ja sam w samego siebie. Niestety często słyszę: słuchaj pogadam ze starymi i Ci powiem, albo innego typu teksty. To aż kuje w uszy! Czemu niektórzy potrafią nie szanować tych osób, które w razie co, mogłyby sobie życie odebrać by nas uratować?!

Zacznijmy doceniać te najbliższe osoby, które zawsze przy nas były, są i będą! To, że zawsze tak będzie nie oznacza, że mamy ich nie szanować, no bo przecież wybaczą, ale nikt nie wpadnie na pomysł, że te osoby też mają uczucia i możemy im takim piętnem przysporzyć wiele smutku.

niedziela, 29 grudnia 2013

Fame.

Kiedyś pisanie blogów było sztuką 
Wtedy jak ktoś się wybił na blogu to coś oznaczało
Teksty miały wzniosłe treści
A stworzenie najprostszej strony, było sztuką
A teraz? 
Teraz każdy może założyć bloga w kilka chwil 
Byle jak poskładane teksty, nikogo nie obchodzące treści
Kolejne pseudo-modowe porady
Wymiotować się chce od różowych tytułów
I jaskrawych kolorów

    Kiedyś teksty blogów rzeczywiście miały sens, kiedyś tylko Ci którzy mieli poukładane w głowie mogli się wypowiedzieć, a każdy kretynizm był wyśmiewany. A dzisiaj? Aż brak słów. Tysiące identycznych blogów o tematyce pseudo-modowej, robiących darmową reklamę produktom z Cropp'a, House'a itd. Oklepane czapki z tandetnymi napisami, w których nosi się pół miasta - powalające, że można tak łatwo innym wcisnąć kit. Kiedyś "wizażystą mody" nazywało się osobę, która miała poczucie gustu, umiała łączyć kolory, style, a pomimo tego wyglądało to świetnie. A teraz? Przejdzie taki chłopak czy dziewczyna obok gabloty w centrum handlowym, kupi ciuchy z manekina, zrobi zdjęcia i wrzuci do internetu z podpisem, że teraz to jest modne.
    To można jeszcze przeżyć i powiedzieć sobie "a niech robi co chce", jednak i tak to będzie raziło w oczy. Ale wspomnijmy teraz sobie osoby, które zanim coś zjedzą zrobią zdjęcie i wstawią na Instagrama z podpisem typu: #mhh, #thebestfood, #food, itd. To po prostu powala na kolana i dobija. Każdy moment z życia potrafią takie osoby sprzedać do internetu, tylko po co? Co kogoś, obchodzi, że jakiś tam Przemek wypił właśnie kawę w Starbuck'sie? Lajki, komentarze, udostępnianie, czy obserwacja - super sprawa, też się cieszę, jak widzę, że jest łapka za mój wpis. Jednak to co się teraz dzieje: obserwacja za obserwacje, nabijanie lajków czy komentowanie na prośbę - co to ma być? Sztuczne tworzenie sobie otoczki, że ktoś napiszę "ładnie", albo, że obserwuje. Po co? A nie chodzi właśnie o to, by samemu pracować sobie na własny sukces, czekać na to kliknięcie ze strony nieznanej osoby, bo mu się spodobał czyjś wpis?
    Trzeba udostępniać swoje treści, chwalić się tym co się pisze, ale niech ta treść coś sobą prezentuje, a nie będzie 150-tysięcznym blogiem o tandetnej modzie, czy jakimś tam stylu. Po co nabijać sobie sztucznie lajki? Mogę zapewnić takich blogerów, że jeden lajk na mojej stronie, o którego nie proszę i jest szczery bo spodobały się Czytelnikowi moje wypociny, jest wart tysiąca (i więcej) sztucznie nabitych lajków z prośby o nie...
Wróćmy do czasu gdzie pisanie blogów było sztuką, gdzie idiotyzmy były krytykowane, a nie chwalone, a komentarze były szczere, podbudowujące i motywujące do dalszego pisania swoich treści!!! Każdy chce być sławny, tylko czemu to ma wyglądać w ten sposób?

sobota, 28 grudnia 2013

Chwila ciszy i refleksji.

    Świat pędzi, czas płynie, a my idziemy z duchem mody i ciągle gdzieś pędzimy. Czasami aż brakuje takiej chwili wytchnienia, chwili refleksji, chwili ujrzenia tego co mamy, czasami po prostu brakuje czasu, jednak warto jest się zatrzymać na chwilę. Zjechać z toru pędu i chwilę odpocząć. W takich momentach zdajemy sobie sprawę z tego co tak naprawdę mamy, gdzie idziemy i co najważniejsze: to kim tak naprawdę jesteśmy.
    Uwielbiam chwile zamyślenia, chwile rozpamiętywania i wspominania, chwile radosne, które mnie spotkały, oraz to co mam teraz. Im starszy się staję tym częściej mam w głowie mętlik, nic mnie nie grzeje, nic mnie nie ziębi i coraz bardziej to mnie przytłacza. Ta ilość problemów, obok których codziennie przechodzę obojętnie, ilość spraw, o których zapominam jest ogromna. Takie chwile wytchnienia od tego pędu dnia codziennego, daje nam możliwość rozmysłu nad samym sobą, bo najważniejsze w życiu jest to by zrozumieć samego siebie. No bo zastanówmy się, jakbyśmy chcieli funkcjonować gdybyśmy nie wiedzieli czego chcemy, a liczba decyzji, przed którymi stajemy rośnie z każdym dniem. I gdyby nie te chwile odpoczynku, refleksji to nie wiedzielibyśmy co dalej robić.
    Po za tym: serio, chcecie pędzić cały czas, bez chwili odpoczynku, a każdy następny dzień witać z ponurym "Dzień Dobry"? Taki pęd przez życie to tylko jego marnowanie, bo życia nie wolno przeżywać. Życiem trzeba żyć i czerpać jak najwięcej z każdego dnia, co nie jest równoznaczne, że wszystko trzeba robić na siłę. Jeśli macie na oku dziewczynę czy chłopaka, to nie zaczynajcie od razu. Bo prawdopodobnie tak szybko jak to się zaczęło, to tak też i się skończy. Miłość to ważna rzecz, ale też cierpliwa i jeśli dacie sobie czas na poznanie to ten związek będzie miał o wiele większy sens i nie będzie to tylko przygoda na miesiąc czy dwa. Nawet jeśli to uczucie minie podczas tego okresu poznawania się, to nic się nie stało, uniknęliście nieprzyjemnej rozmowy kończącej Wasz związek. W życiu trzeba być:cierpliwym, a jednocześnie szalonym, uśmiechniętym, a jednak zadumanym, po prostu jest potrzebna równowaga.

Dajmy sobie czasem chwile zwolnienia, na poznanie własnego JA, na zastanowienie się co robić dalej i chwile na rozmysły i wspomnienia, bo to coś co nigdy nas nie opuści.

piątek, 27 grudnia 2013

Droga

    Życie to droga, długa, kręta, niezbadana. Którędy iść? Jaki kierunek obrać? Wybrać łatwiejszą czy trudniejszą? Uda mi się na skróty czy nie? Czy jeszcze kiedyś tutaj wrócę? Każdy z nas zadaje sobie te pytania! Nikt nie może Wam kazać iść daną drogą! Bo to Wasze życie! To Wasze imperium, w którym tylko Wy rządzicie i nikt inny! To kłamstwo, że jesteś jak wszyscy! To kłamstwo, że jesteś niewystarczająco dobry by coś osiągnąć! To nieprawda, że w życiu nic nie osiągniesz! To wszystko to kłamstwo!
    Ty jesteś panem swego losu, możesz zostać kim chcesz, kiedy chcesz i gdzie tylko chcesz! Tylko pragnij tego! Pragnij jak niczego innego w życiu nie pragnąłeś/łaś! Masz marzenia, masz sny o potędze własnej osoby, masz cele? To zrób wszystko co możesz, by sny stały się rzeczywistością, by marzenia się spełniły i byś osiągnął/ła wyznaczone przez siebie cele! Trudne? Bardzo i nawet nie wiesz jak ciężkie! Życie nie jest błahostką, z którą sobie poradzisz w kilka sekund. Życie to droga, która wyciągnie z Ciebie krew, pot i łzy! Życie nie jest prostą sztuką! Jest okrutnym biczem, z którym przyjdzie Ci się zmierzyć każdego dnia. Ale to też cud! To cud, że jesteś w pełni zdrowy! To cud, że możesz przeczytać ten wpis! To cud, że możesz usłyszeć śpiewające ptaki za oknem!
    Narzekasz na swoje życie? Być może masz ciężką sytuację w domu, czy w szkole, ale nigdy, przenigdy nie mów, że masz ochotę się zabić. Samobójstwo to oznaka słabości, tego, że cud, który otrzymałeś od Mamy i Taty jest katuszą. Pomyśl, ile osób marzy o tym, by przywrócić do życia, kogoś zmarłego, kogoś kto od niego odszedł. A Ty chcesz tak po prostu odejść? Nawet sobie nie wyobrażasz jaki cios wymierzyłbyś/wymierzyłabyś w rodziców. To dzięki nim stąpasz po tej ziemi, to dzięki nim jesteś kim jesteś, a Ty tak po prostu chcesz odejść zabierając ten cud ze sobą. Przykre, bo jest wiele osób, które oddałyby wszystko by przywrócić do życia osobę, którą stracili.
    Życie jest ciężką drogą, której brzemię jej ciężaru przyszło Ci nosić każdego dnia. Jeszcze nie raz dostaniesz kopa w twarz od losu. Jeszcze nie raz stracisz wszystko i jeszcze więcej zyskasz. Ale idź dalej i się nigdy nie poddawaj. Każdy może zabłądzić, każdy może zgubić drogę, ale prędzej czy później odnajdzie swój właściwy kurs.

środa, 25 grudnia 2013

Świat jest nasz.

"Wiem, że chcesz zobaczyć jak się staczamy
Wiem, że wolisz mnie straconego
Ale to ja jestem prawdziwym zwycięzcą
Urodziłem się, by pokonywać
Świat jest moim placem zabaw

Jestem gotów umrzeć za sprawę
To jest różnica między mną, a Tobą
Żeby być najlepszym, trzeba pokonać najlepszych
Jestem niepokonany i będę żyć wiecznie
Jestem niepokonany, Ty poniżony klaunie
Ja wygrywam, Ty przegrywasz
Ja żyję, Ty umierasz
Świat jest mój!" -Showtek

Motywujące prawda? Ten wpis taki będzie. Te słowa, to zwrotki piosenki "The World Is Mine" Showtek'a, kiedy to jeszcze tworzyli hardstyle.
Każdy z nas w życiu wybiera swoja drogę, każdy idzie w inną stronę, każdy ma inne marzenia, cele i pragnienia, ale to co nas łączy to chęć ich spełnienia. Życie to test naszej wytrzymałości, zdolności, ale nikt nigdy nie powiedział, że będzie łatwo. Jedni są słabi i zgodzą się na wszystko, a drudzy są silni i idą przez życie z zapartym tchem. Nie każdy potrafi być cały czas twardy. Każdemu zdarzą się chwile słabości, zwątpienia i sztuką jest umiejętność radzenia sobie z tym.
    Mógłbym powiedzieć do każdego kto ma myśli samobójcze, czy samookalecza się, że jest słaby i już zawsze będzie żyć w cieniu ludzi od niego silniejszych. Ale ja ich (chociaż po części) rozumiem. Też miewam chwile słabości i zwątpienia, ale nauczyłem sobie z nimi radzić i mam jedno marzenie odnośnie osób wyżej wymienionych: "żeby urosły w siłę i były silniejsze ode mnie". Chciałbym patrzeć, jak taka osoba powstaje z popiołów własnego losu i wypomina mi w twarz, że to ja jestem słabszy od niej. Są osoby lepsze ode mnie, ale ja też je kiedyś pokonam i będę najlepszym, a później ktoś mnie pokona i oddam mu pokłon.
    Można tak w nieskończoność. Każdy jest potężny i silny, tylko jeszcze być może w sobie tego nie odkrył. Jednak niestety, często osobom lepszym w czymś od innych rośnie duma... Czasami do takiego momentu, że gdyby skoczyli z poziomu własnej dumy na poziom IQ, to straciliby przy tym życie - cóż... Sztuką jest doskonalić swoją jednostkę, jednocześnie zachowując dystans do siebie, nie zaniżając swojej wartości, ani tez nie wywyższając się. Trudne to zadanie...
Kontrowersję, którą wzbudziłem pisząc, że jestem lepszy od niektórych, zrobiłem to specjalnie, by zmotywować te osoby do wzięcia się za siebie, by nie płakały i nie użalały się nad sobą siedząc i nic nie robiąc. A jak wiadomo, ludzka natura lubi być przekorna, dlatego, gdy komuś powiem, że jest gorszy ode mnie, to spowoduje u niego taką złość, że wstanie i jeszcze mi pokaże i o to mi chodzi! Być może to niemiłe z mojej strony, lecz chodzi mi tutaj o czyste chęci pomocy, a to że są niekonwencjonalne to co innego...

Bądź co bądź :D, środki - środkami. Jednak ja Wam życzę jak największej siły psychicznej, cierpliwości i wytrwałości we wszystkim co robicie!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Życzenia Świąteczne.

    Święta! Mhhh. Pierwsze co mi przychodzi do głowy to zapach potraw wigilijnych przygotowywanych przez moją babcię, wyjazd mój i dziadka po choinkę do szkółki leśnej oraz ozdabianie domu jak i choinki. Święta to czas wyjątkowy, cudowny i przepiękny. Rodzinna atmosfera, kolędy, uśmiechy na twarzach najbliższych - to wszystko daje pewien urok tym, mogłoby się wydawać zwykłym, dniom.
    Święta to nie tylko klimat, ale też czas refleksji. Często się zdarza tak, że w ciągu codzienności nie mamy czasu na pewne kontakty, czy znajomości. W ciągu tych kilku wyjątkowych dni, może warto by było zadzwonić do osób z którymi dawno się nie kontaktowaliśmy, może zapomnieć tak o sprzeczkach, które w ciągu roku między nami zaistniały i wyciągnąć sobie ręce.
    Święta to też czas dla zakochanych. Nie wiem czemu, ale widząc parę zakochanych w sobie osób, trzymających się za rękę sprawia, że w duchu cieszę się, że znaleźli swoją miłość. Cieszy mnie widok chłopaka zaciągającego swoja dziewczynę pod jemiołę, by skraść jej całusa z ust - no komu takie coś się nie marzy :D.
    Wszystkim czytelnikom mojego bloga, osobom, które czasami zajrzą tu oraz moim znajomym, chciałbym złożyć na Wasze ręce szczere życzenia:
Niech okres Świąt Bożego Narodzenia miną Wam w atmosferze ciepłej i rodzinnej. Dajcie się ponieść magii świąt i niech Was cieszy. By prezenty przyniesione przez Gwiazdorka będą takie, o których marzyliście, a szczęście i spełnienie marzeń będzie nieodłączną częścią każdego dnia w nadchodzącym roku, a on sam niech przyniesie ze sobą zmiany na lepsze.

niedziela, 22 grudnia 2013

Skapitulowanie.

    Brak sił, nerwów, słów, a co najważniejsze szczerych chęci. Niech teraz każdy z Was, kto przeczyta ten wpis, zada sobie pytanie, ile razy tak naprawdę nie miał sił na rozmowę. Raz? Dwa? Trzy? Może i więcej. Ale to nie jest ważne ile razy opadliście z sił, tłumacząc coś komuś, ile razy aż było słychać jak Wam "pękała żyłka". Brak zrozumienia z drugiej strony, brak kontaktu, czy lekceważenie z poziomu naszego rozmówcy, doprowadza nas do szału. Tłumaczymy coś, uzasadniamy, przedstawiamy różne aspekty danego tematu, a w odpowiedzi słyszymy "aha" - szczerze się przyznaję, że na takie coś, to w mojej kieszeni otwiera się scyzoryk XD...
    Ale co nam da takie denerwowanie się, gdy nic nie dociera do naszego odbiorcy, gdy nie wywołamy choć krzty refleksji. Szarpanie nerwów nic nie da, możemy sobie nawet rwać włosy z głowy, ale co nam to da? Nic, dlatego po dłuższej walce o wytłumaczenie czegoś, zwyczajnie się poddajemy. Taka rezygnacja, nie jest niczym "niezwykłym" ani niczym, czymś, czego powinniśmy się wstydzić. Każdy ma swoje granice i choćbym nie wiem jak mielibyśmy się ich wypierać, to one dalej pozostaną. Jedyne czego mi szkoda w tym momencie to osób, które tę granicę przy mnie przekroczą. Z natury jestem człowiekiem spokojnym, potrafiącym zrozumieć wiele spraw i cierpliwym w szerokim horyzoncie tematów i dlatego jeśli ktoś przekroczy jakąś moja granicę tolerancji, to biedny jego los.
    Mniej o mnie, choć niby to mój blog, ale dla Was i do Was piszę.
Wracając do tematu. Skoro, druga osoba nie rozumie tego co chcemy jej przekazać, nie rozumie jak ważna dla nas jest ważna dana sprawa, to się po prostu poddajemy, by nie wywołać kłótni, sprzeczek itd. i to nic złego, ale z drugiej strony jest. Często taka rezygnacja wynika z własnego zmęczenia, gdzie łatwiej dajemy ponieść się emocjom, lecz z drugiej strony nie powinniśmy się poddawać i rezygnować z romowy. Decyzja o tym co zrobimy, zależy od sytuacji, powagi sytuacji, chęci własnych i naszego rozmówcy, dlatego nie będę tutaj ujednolicał odpowiedzi czy morału tego wpisu. Mi zawsze zależy by jak najszybciej dojść do konsensusu, ale przy dużym zmęczeniu, czy roztargnieniu emocjonalnym, nasze słowa mogą nie być do końca słuszne co pociągnie za sobą kolejne negatywne skutki.


Nie jesteśmy ze stali, każdy ma granice i uczucia, jeśli coś nam nie leży w danej sytuacji, to postarajmy się to zmienić jak najmniejszym kosztem nerwów, czy uczuć.

wtorek, 17 grudnia 2013

Związek cz.3

    Zauroczenie, miłość, mijał czas, aż doszło do momentu gdy stajecie oboje przed podjęciem decyzji: "czy być z nią/nim". Każda para przez to przechodziła. I ta decyzja, powinna być podejmowana odważnie, ale z drugiej strony nie może być ona pustym "tak". Ten czas, który spędzaliśmy z drugą osobą to był swego rodzaju przedsmak tego, co będzie potem. Uczucia, które nami szarpią, które czujemy w tym momencie, sprawia, że jesteśmy zmieszani. Chwila refleksji, wspomnień, itd. to wszystko daje nam przeświadczenie co może być potem.
    Związek to więź, która łączy dwie osoby. To jest odpowiedzialność, troska, poświęcenia, czułość, czasami nawet stanowczość i jeszcze więcej. Związek to trudna sztuka. Nie oszukujmy się - czas, który poświęcimy na to wszystko jest nieograniczony. Nie można wszystkiego zrobić i dać do folderu "zrobione" bo to ciągłe starania. Ale w tym wszystkim nie można zapomnieć o wolności, którą dajemy drugiej osobie. Kilka dni temu miałem napisać wypracowanie na polski, w którym pouczałem Goplanę odnośnie tego jak zachowywała się wobec Grabca (kto czytał Balladynę ten wie o co chodzi). Niby proste, płytkie wypracowanie na polski, byle by ocenę zdobyć, ale jednak się myliłem. To co wtedy miałem w swojej głowie myśląc nad tym co napisać, zajęło mi głowę na kilka dobrych godzin, no ale nie o tym mowa. Wracając do wolności. Nieodłączną częścią miłości jest darowanie wolności partnerce/partnerowi. Większość zna przysłowie "jak kocha to wróci" - prawda? To właśnie wolność i możliwość wyboru,  najlepiej nam obrazuje, co czuje do nas druga osoba. Im bardziej będziemy chcieli zatrzymać tę osobę przy sobie, to tym bardziej będzie chciała się od nas "uwolnić". Ile razy słyszę o dziewczynach, które boją się zerwać ze swoim chłopakiem, ile razy słyszałem o tym, że boją się im wyznać prawdę. To nie jest TABU to jest coś popularnego w naszym otoczeniu.
    Jesteśmy zakochani, szczęśliwi, spędzamy z drugą osobą tyle czasu. Czego można chcieć więcej? Nam pewnie niczego nie brakuje, ale jest coś, a dokładniej ktoś (i to niejeden), który stoi z boku. To są nasi przyjaciele, rodzina, brat, siostra, nasi najbliżsi, których mamy w sercu, a oni mają nas. I co? Porzucamy ich, odchodzimy od nich zostawiając ich samych. Te osoby nie chcą się wtrącać, nie chcą się narzucać i tak ginie kontakt, tracimy wszystko co dotychczas zbudowaliśmy i w końcu "dom", który zbudowaliśmy z najbliższymi zamienił się w ruinę i to przez nas, a przecież Oni  byli dla nas najważniejsi. Jeśli obudzimy się za wczas możemy to odbudować, jeśli tylko ta osoba będzie tego chcieć, bo nie ma przymusu. A co wtedy? Jesteśmy sami, z ukochaną osobą. Nie możemy się podzielić z nikim naszym szczęściem, żyjemy tylko sami sobą, ale czy o to w tym chodzi? Raczej nie bardzo, prawda?
    Gdy zauważymy, że tracimy najbliższych z powodu miłości, musimy wziąć się w garść i coś z tym zrobić - uratować zanim nie jest za późno! Ale od czego zacząć? A może od zwykłego telefonu, sms'a. Nie chodzi by stawiać totem na przeprosiny, chodzi o to by pokazać tej osobie, że oprócz miłości do ukochanej/ukochanego jest też miłość do niej. Ale dlaczego Was tak namawiam do tego, byście nie odrzucali swych przyjaciół? Bo przyjaźń to największy skarb na świecie! Nigdy przyjaciel Was nie porzuci, nigdy od Was się nie obróci , jeśli tylko będziecie dbać o tę przyjaźń. A miłość? Miłość i tak odejdzie, prędzej czy później. Miłość to s**a, która pierw Was od siebie uzależni, a później da kopa w dupsztala i ucieknie, a w sercu pozostanie pustka (oczywiście są przypadki, że jest miłość na całe życie, ale to strasznie rzadkie i ja osobiście wolałbym nie ryzykować). I co? Nie ma miłości, nie ma przyjaciół, nie ma najbliższych - jesteśmy sami. Pamiętacie "Samotność", jeśli tak to wiecie o czym mówię.
    W tym wszystkim znajdźmy równowagę, poświęcajmy czas dla przyjaciół, jak i dla ukochanej osoby. Nawet niech to będzie jeden dzień w tygodniu, czy dwa, tylko tyle i niewiele, a zostanie tak jak było.
Kochajmy najbliższe osoby i tę jedyną. Znajdźmy czas, by pogodzić ze sobą te dwie sfery uczuciowe i wtedy znajdziemy klucz do prawdziwego szczęścia!

sobota, 14 grudnia 2013

Miłość Cz. 2

    Gdy powiedzieliśmy: "dajmy sobie chwilę na poznanie" i upłynęło trochę czasu, od zauroczenia, a to uczucie wciąż jet z nami, myślę, że można delikatnie mówić o miłości. Uczucie miłości to nie jest prosty zwrot "Kocham Cię" czy inne słodkie słówka szeptane na ucho drugiej osobie. To są tylko słowa, a nadmiar ich może zmniejszyć ich wartość, ale miłość to przede wszystkim czyny. Nie ma tu podziału, że chłopak powinien robić wszystko dla dziewczyny (oczywiście są rzeczy, które chłopakowi przystaje robić dla dziewczyny, nie oczekując rekompensaty), czy odwrotnie. Obie strony, powinny być tak samo zaangażowane w związek, w skrócie mówiąc we wszystkim jest potrzebna równowaga. Czasami nawet może chodzić o pierdoły takie jak na przykład: przyjazd chłopaka do dziewczyny - nie może być tak, że chłopak jak wariat będzie latał wte i z powrotem, jednak czasami są sytuacje, gdzie druga osoba nie może przyjechać bo załóżmy akurat źle się czuje, to jest oczywiście przykład, w którym ta zasada nie obowiązuje.
    Miłość nie może się opierać tylko na uczuciu, musi też się opierać na zdrowym rozsądku. I tu pojawia się najciemniejsza strona miłości: zaślepienie. Miłość jest jak narkotyk, od którego się uzależniamy, bo jesteśmy szczęśliwi, beztroscy itd. i właśnie to powoduje, że jesteśmy ślepi na pewne aspekty związku. Przez pryzmat "różowych okularów" jakie daje nam miłość, widzimy same pozytywy związku, w którym jesteśmy. W takim stanie potrafimy poświęcić wszystko, by zatrzymać kochaną przez nas osobę, potrafimy wybaczyć zdrady, kłamstwa i tak dalej, bo nie chcemy stracić tej osoby. W takich momentach nieocenieni są nasi najbliżsi: rodzina, przyjaciele, nawet osoba, po której byśmy się nigdy nie spodziewali, że nam doradzi. Właśnie te osoby trzecie, których nie dotyka uczucie, którym darzymy drugą osobę, potrafią najlepiej ocenić, co my tak naprawdę robimy i jak to wygląda naprawdę.
    Jednak miłość to nie same problemy, z którymi musimy sobie poradzić, to coś więcej, coś co jest najpiękniejsze na świecie. Szczęśliwy związek, odwzajemniona miłość, szczere rozmowy, swoboda, uśmiech drugiej osoby jako prezent na każdy dzień i bliskość. Każdy marzy o takim związku
i nie oszukujmy się, nawet najtwardsi chcą takiej miłości, bo nawet oni są dla swoich dziewczyn jak bohaterzy. I na tym to polega, by docenić dar miłości od drugiej osoby i go odwzajemnić.

Jako piętnastolatek, trudno jest mi mówić o dorosłej miłości, ale dwa razy dałem się tak oślepić - niestety. Byłem w stanie poświęcić wszystko. Zyskałem przez takie doświadczenie dużo, ale jeszcze więcej straciłem... Byłem bliski utraty przyjaciółki i przyjaciela, potrafiłem się nawet pokłócić z mamą - byłem głupi. Teraz spoglądam na przeszłość wyciągam wnioski, patrzę gdzie popełniłem błąd, by go nie powtórzyć, a co było dobre i warte powtórzenia - zrobić to ponownie. Największą sztuką jest przyznanie się do własnego błędu, przed samym sobą, a tym bardziej przyznaniem się do tego publicznie, ale nikt nie jest święty, nie ma osób idealnych. Każdy w swojej przeszłości popełnił jakiś błąd, bądź popełni w przyszłości, a ja mogę Wam życzyć tylko tego by było ich jak najmniej, byście byli byli sto razy mądrzejsi i lepsi ode mnie!

czwartek, 12 grudnia 2013

Zauroczenie Cz.1

Ten wpis jest pierwszym z trzech, odnoszących się do miłości czy bycia z drugą osobą. Dziś zauroczenie, być może jutro miłość i na dniach pojawi się ostatnia trzecia część - związek.

    Zauroczenie? Czym to tak właściwie jest?
Znam garstkę osób, które potrafią rozróżnić uczucie miłości od zauroczenia. Nie ma w tym wielkiej filozofii bo wszystko wygląda podobnie, ale jest jedna, mała, choć ważna sprawa, a jest nią między innymi czas. Większość z nas choć raz poczuła ten moment, gdy po poznaniu nowej osoby, nasze myśli były zajęte tylko nią. Znajome prawda? Tak. Nawet ja się na tym kilka razy "przejechałem".
    Zauroczenie jest tym pierwszym najmocniejszym impulsem, w którym tracimy głowę dla tej osoby i uważamy, że tą osobę kochamy, a tak naprawdę jej nie znamy. Decydując się na taki związek z drugą osobą skazujemy już od początku to wszystko na niepowodzenie. Kontrowersyjne? Na pewno, ale ma to swoje podstawy. Jak możemy być z osobą, o której nie wiemy nic, nie wiemy jaka jest, czym się interesuje o czym marzy itd. i jedyną rzeczą, którą wiemy o niej to to jak ma na imię, czy jakieś inne podstawowe pierdoły. I takie związki, tak jak szybko się zaczęły, tak się szybko skończą. Po pewnym okresie czasu (zazwyczaj miesiąc, może dwa tygodnie mniej lub więcej) orientujemy się, że cholercia nie jest tak jak to sobie wyobrażałam/łem. To nie jest nic dziwnego, ani nietypowego, to normalne, że po poznaniu pewnych cech drugiej osoby, nasze spojrzenie na nią diametralnie się zmieni.
    A więc wróćmy do początku wpisu, w którym powiedziałem, że różnicą między miłością, a zauroczeniem jest czas. Tylko o jaki czas mi chodziło, przecież on płynie ciągle. I o to mi właśnie chodzi. O czas, który dacie sobie z drugą osobą, na poznanie siebie samych nawzajem, by decyzja o byciu razem nie była pochopna, nieprzemyślana i bezpodstawna. Nie sztuką jest odpowiedzieć "tak" na pytanie: "czy chcesz ze mną być". Sztuką jest opanować swoje uczucia, powiedzieć : dajmy sobie czas, powoli, by nie zepsuć czegoś, co może być piękne, jeśli takie zauroczenie pomimo próby czasu, poznania drugiej osoby i spędzania z nią czasu nie przeminie, to powoli zaczyna kształtować się miłość.

wtorek, 10 grudnia 2013

Pozytywność

    W dzisiejszym świecie co raz trudniej zachować pogodę ducha, czy uśmiech na twarzy. Gdy dorosły uśmiechnie się do dziecka - od razu podchodzi pod pedofilię. Chodząc do pracy, czy szkoły zatracamy się w pędzie. Gonimy za czymś cały czas, bez przerwy. Nie mamy czasu dla znajomych, ale co najgorsze nie mamy czasu dla samego siebie, by usiąść, rozejrzeć się i odetchnąć. Smutne ale prawdziwe. Niestety!
Ale czy to oznacza, że nie możemy się oderwać od tego tłumu, wziąć oddech i odpocząć? Pewnie, że możemy, ale czasami nawet boimy się wyjść naprzeciw pędzącemu tłumowi, czując strach przed krytyką, odrzuceniem itd.
    Dzisiaj, gdy ktoś będzie inny, inaczej będzie wyglądać, czy inaczej będzie się ubierać - jednogłośnie zostanie obrzucony przez tłum obelgami i zostanie nazwany odmieńcem. To właśnie strach przed tym, że możemy być odmieńcami powoduje, że już wolimy pozostać jak inni i się nie wychylać. Nie mamy dystansu do siebie, nie potrafimy się śmiać z samego siebie. Nie mówię tu o robieniu z siebie kretyna przed wszystkimi by roześmiać otoczenie, chodzi mi tutaj o małe gesty, które powoli mogą się powiększać. Pamiętacie wpis "Uśmiech" ? W nim pisałem o tej uroczej dziewczynie czy chłopaku, który się do Was uśmiechnął/uśmiechnęła. Miło widzieć uśmiechniętych ludzi wokół siebie, prawda? Oczywiście, są też osoby, dla których, uśmiech to nic ważnego.
    Ale jak być pozytywnym, skoro otoczenie nie jest ku temu przyjazne, ani nie mamy powodów do uśmiechu. Tak naprawdę we wszystkim znajdziemy powód. We wszystkim znajdziemy powód do tego by się nie poddawać, do tego by się uśmiechnąć, do tego by ten na pozór kiepski dzień stał się najlepszy, jedyne co jest potrzebne to chęci. Jeśli mamy chęci bycia szczęśliwym człowiekiem, to sens do szczęścia znajdziemy we wszystkim. Na początku będzie trudno znajdować szczęście w pierdołach, ale gdy się tego nauczymy to nawet nie wiecie jak będziecie szczęśliwi, gdy osiągniecie to czego chcieliście.
Trudna sztuka? Nie bardzo. Jednak, tak jakby nie trzyma się całości, no bo dlaczego mamy się cieszyć z tych "małych" rzeczy? Odpowiem pytaniem na pytanie: A wolicie być smutni przez jakiś problem przez długi czas czy lepiej postarać się podnieść z tego dołka, przy użyciu najprostszych sposobów.

Wszędzie gdzie będziemy nie zapominajmy: nie nazywajmy głupoty, pozytywnością bo niestety granica dzieląca te dwie różne sprawy jest baaardzo cienka.

sobota, 7 grudnia 2013

Mikołajki

    Każdy miesiąc ma swój szósty dzień, zresztą siódmy, ósmy, dziewiąty, i tak dalej, jak zawsze 30 albo 31 dni. A jednak coś w tym jednym dniu coś jest. 6 grudnia - tak zwane Mikołajki. Dzień, w którym Mikołaje mają imieniny, a dzieci dostają prezenty od Mikołaja po tym jak napisały list. Piękne chwile, uśmiech, radość i pozytywność.
    Gdy byłem małym brzdącem, kochałem ten dzień. Nie potrafię powiedzieć czemu, był po prostu inny. Te książkowe ciasteczka i mleko na stoliku przy oknie, śnieg za nim. Coś magicznego w tym było i powiem Wam, że nie chodziło koniecznie o te prezenty, ale o tę magię. Ten dzień zaczynał taki okres świątecznych przygotowań. Sprzątanie, przystrajanie domu i ten śnieg za oknem. Każdy płatek, każdy centymetr świeżego puchu, jakoś mnie cieszył. Ta świadomość, że spadł śnieg, że można wyjść na sanki i ulepić bałwana, cieszyła mnie jak nie wiem. Ale czasy się zmieniają(niestety). Czasami na lepsze, czasami na gorsze. Dzisiaj mając 15 lat to już nie cieszy tak i chyba to jest najboleśniejsze. Jednak z drugiej strony nie chciałbym cofnąć czasu by poczuć się jak wtedy. Radość z tego wszystkiego co się dzieje w tym jednym z pierwszych dni grudnia pozostała.
    Ta część dziecka, która nigdy w nas nie zgaśnie, zawsze będzie z nami podczas naszego życia i  powoduje, że będziemy dalej się z tego cieszyć. Możemy się uważać za nie wiadomo jak bardzo dorosłego, ale ta część dziecka, która przynosi radość z tych nawet niewielkich spraw będzie nas cieszyć do końca. Śmiało i otwarcie przyznaję się, że ja sam jestem takim dużym dzieckiem, bo nie jest to nic wstydliwego, czego powinniśmy się wypierać. Kocham ten dzień tak samo jak kochałem 10 lat temu.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia i sprawmy by nawet ten okres przedświąteczny nas cieszył. Odnajdźmy w otaczającym nas w, tym momencie, świecie urok chwili, piękna i rodzinnego ciepła. Uśmiechnijmy się do drugiego jeśli tego nie robimy na co dzień.

piątek, 6 grudnia 2013

Nie zawsze


    W naszym życiu spotykamy się z różnymi momentami, czasami nawet niejednokrotnie. Gdy coś się powtarza to zaczynamy żyć monotonnie. Kręcimy się wokół tych samych spraw, problemów, sytuacji. A to sprawia, że dni się zlewają, wyglądają tak samo i nic się nie zmienia. Zmieniamy się tylko my i podejście do tego wszystkiego.  Zaczynamy myśleć schematycznie: bierzemy pod uwagę to co przeżyliśmy z tym co jest teraz i mówimy sobie: skoro wtedy tak było to czemu miałoby być teraz inaczej? Takie założenia powodują, że nie bierzemy pod uwagę innego „scenariusza”. I nie ma w tym niczego dziwnego. Wielu  traci nadzieję przy tej całej monotonii.
    Osobiście jestem marzycielem i każdego dnia idealizuję sobie  przyszłość. Myślę co mogę zrobić by ją osiągnąć, kim zostać i którą drogę wybrać. Może to daleka przyszłość, może tylko łudzę się, a w rzeczywistości nic nie osiągnę. Przyszłość jest jedną wielką niewiadomą, której nie możemy poznać ani przewidzieć, a jedyną rzeczą, którą możemy zrobić to własne starania i walka o to co chcemy.  Nie możemy być pewni nawet tego, że jutro wstanie znów słońce. Wszystko co jest pewne i 100% stałe to teraźniejszość.
    Tak więc co jest sednem tego wpisu? Często spotykam się z opinią typu: po co mam się starać, przecież i tak będzie jak zawsze.  Powiem Wam, że są to bardzo bolesne słowa, bo taka osoba straciła nadzieję na to, że kiedykolwiek może być inaczej. To że coś było w przeszłości i zdarzało się często, nie oznacza, że będzie trwało  wiecznie. Co mnie intryguje w tych osobach to ich paradoks: sami potrafią powiedzieć, że nic nie trwa wiecznie i trzeba zawsze próbować, a z drugiej zamartwiają się tym, że w ich sprawie będzie znów jak zawsze.  

niedziela, 1 grudnia 2013

Ograniczenia

    "W dzisiejszym świecie istnieją pewne bariery, zakazy czy ograniczenia, do których musimy się przyporządkować i nic z tym nie możemy zrobić"
Ten cytat można porównać z tekstem: jesteś marną marionetką, szarym człowiekiem nic nie mogącym zrobić i ograniczonym do schematu codzienności. Nie wiem jak na Was, ale takie jest moje spojrzenie, bo nie ma ograniczeń, a jedynym ograniczeniem jakie istnieje jesteśmy my sami, we własnej osobie. Dziś mamy możliwości o jakich naszym dziadkom się nie śniło, żyjemy w luksusie o jakim marzyli oni. Jesteśmy wolni i możemy robić co chcemy oraz zostać kim chcemy (oczywiście w granicach przyzwoitości, bo można łatwo przegiąć..). Piękne prawda? Mi osobiście bardzo to się podoba, że nie ma ograniczeń, ani nakazów odnoszących się do naszej przyszłości, bo jesteśmy panami własnego losu.
    W takim bądź razie gdzie jest bariera, która często nas dzieli od marzeń, planów i w skrócie mówiąc nas ogranicza? Tą barierą jest osoba w lustrze, wyglądająca jak Ty, brzmiąca jak Ty, nawet ubierająca się tak samo. To ta osoba w lustrze jest barierą. Snujemy plany, marzeń które zdają się być idealne i wiążą się z różnymi problemami, ale jeśli wystarczająco pomyślimy to znajdziemy wyjście i możliwości. Wszędzie i we wszystkim jest opcja czy próba, ale to czy się jej podejmiemy to zależy tylko od nas. Chcesz zostać prezydentem? To idź na politykę. Chcesz być strażakiem? Idź do szkoły pożarniczej. To był tylko przykład problematyki wykształcenia, ale może być tego znacznie więcej, zawsze jest opcja nawet najprostsza i to ona Wam pomoże choć w jednym procencie posunąć się do przodu w realizacji planów.
    W każdym z nas jest ogień walki. W każdym z nas są marzenia. To Ty i Ty, i każdy z nas jest potęgą! Możemy zrobić wszystko, jeśli wystarczająco będziemy się starać! Potrzebujesz pomocy? Nie bój się o nią poprosić, zaufane i najbliższe osoby zrobią wszystko co mogą by Ci pomóc. Znajdź ludzi marzących o tym samym, bo jak to się mówi: w grupie raźniej! I dążcie, dążcie do tego o czym marzycie nawet gdy końca nie widzicie, bo w nas wszystkich drzemie potęga marzeń i ich spełnienia! Upadliście? Co z tego! Jeszcze nie raz upadniecie i nie raz się podniesiecie, ale dopóki żyjecie, to macie cel, a jak macie cel to i motywację by go osiągnąć!

Ci którzy porzucili pewne marzenia w kąt, "podnieście" je teraz z popiołu i kurzu i pielęgnujcie je, a urosną w siłę.Myślcie o tym jak dopiąć swego i dopóki są w nas marzenia jest też nadzieja!

piątek, 29 listopada 2013

Szczerość

    "Bądź szczery/a", "nie okłamuj mnie", "mów mi wszystko"
Kojarzycie te słowa? Może z pewnych sytuacji, które przeżyliśmy, a może po prostu tak się zwracamy do kogoś. Większość z nas poznając nową osobę, liczy na to, że będzie szczera i prawdomówna. Niestety nigdy nie dostajemy tej pewności, nigdy nie możemy być stuprocentowo pewni, że osoby z naszego otoczenia nas nie okłamują. Kłamstwo od zawsze było na porządku dziennym. Choćbyśmy nie wiem jak się zapierali, a nasze rozmowy byłyby nagrywane i weryfikowane, zawsze się znajdzie jakieś kłamstwo. Znajomo brzmi, prawda?
    Jedyną nadzieją w uczciwość i prawdomówność jesteśmy my sami. No bo nie możemy oczekiwać czegoś od innych skoro sami się tego nie trzymamy. Chcemy prawdy i szczerości? Wiele możemy oczekiwać od otoczenia, ale to nic nie da jeśli nie zaczniemy od samego siebie. Bo to praca nad własnym JA już sprawi, że część otoczenia się zmieni. Jeśli my będziemy szczerzy to inne osoby też zaczną się zmieniać biorąc przykład z nas samych. Proste i banalne? Niestety to już jest kłamstwo. To nie jest proste- przyznać się do czegoś negatywnego we własnej osobie. Każdy chce być lepszym od drugiego i mało jest osób potrafiących przyznać się przed samym sobą, że zrobili coś źle. To jest walka! Walka z samym sobą! Przełamanie się i chęć zmiany, ale jeśli uda nam się z tym uporać to reszta przyjdzie z mniejszym trudem.
    Chcemy szczerości w związku. Chcemy by druga połówka nie miała przed nami sekretów, by nam po prostu ufała. Ale zanim zaczniemy tego wymagać, zastanówmy się i spytajmy samych siebie: czy zrobiłem wszystko co mogłem by Ona mi zaufała, czy jestem godny jej zaufania? Jeśli zawiedliśmy na czymś, to czemu chcemy wymagać zaufania jeśli z własnej inicjatywy nie daliśmy drugiej osobie? Trudno jest stanąć przed lustrem i wypomnieć sobie błędy, które popełniliśmy oraz które dalej popełniamy. Jeśli chcemy zaufania to sprawmy byśmy byli tego godni. Nie jest to prosta sztuka. Zaufanie buduje się miesiącami czasami nawet latami, ale myślę, że "nagroda", która na nas czeka na końcu tej krętej drogi będzie zadowalająca.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Trochę szczęścia

    Chęć do życia, kochanie życia za to jakie jest. Niech każdy z Was teraz czytając ten tekst przerwie i pomyśli o swoim życiu. O tym co mamy, o tym co daje nam szczęście, o tym co nas smuci. Niech teraz każdy z Was przyzna się przed samym sobą: czy myśleliście o samobójstwie i czy rzeczywiście próbowaliście je popełnić. Myślę, że każdy z nas (bo ja również) myślał kiedykolwiek samobójstwie, nawet nie jako czyn, który chcemy popełnić, ale zastanawialiśmy się nad różnymi jego aspektami. I niech teraz każdy z Was spyta się samego siebie, czy jest szczęśliwy w życiu. Czy wszystko to co posiada i ma zaplanowane uszczęśliwia go każdego dnia.
     Wśród nas są osoby nieszczęśliwe, smutne podbite na duchu. Widzimy ich na każdym kroku, ale nie wiecie czemu te osoby mają taki nastrój. Możemy im ulżyć pytaniem: co się dzieje? Ale to nie wszystko. To tylko chwilowa ulga, bo ta osoba mogła wyżalić niekoniecznie na temat.
     Chodząc do szkoły od najmłodszych lat, jesteśmy ograniczani, zamykani do tego co powinniśmy zrobić na lekcjach. Nauczyciele mają konspekty, notatki do podyktowania i już, wszystko wygląda schematycznie. Żyjemy wedle ustalonych z góry planu, uwięzieni w szarości rzeczywistości i zapominamy o najważniejszym: naszym szczęściu. Najważniejszą rzeczą w życiu jest odnalezienie tego co nawet w najgorszych momentach da nam szczęście. Ilu ludzi popełniło samobójstwo bo nie było szczęśliwym w życiu i powiedzieli sobie, że pozostanie tak już na zawsze. Ilu ludzi jest przygnębionych z tego powodu, że nie znaleźli tego co ich uszczęśliwia. Przerażające prawda? Pomyślmy o tych wszystkich naszych miłosnych problemikach, czy o błahych kłótniach i my uważamy to za życiowe rozterki. A teraz chciałbym Wam powiedzieć coś o pewnym człowieku, którego kocham. Jest nim Nick Vujicic. Może wiecie, może nie, ale urodził się bez kończyn i jedynym co ma to (nazwane przez niego) kurczące udko. W wieku 8 i 10 lat próbował popełnić samobójstwo, bo nie wierzył w to, że przyjdzie dzień, w którym odnajdzie szczęście. Jedyną rzeczą, która powstrzymywała go od śmierci była to miłość jego rodziców.
    Ale pomimo tego, że nie wierzył w odnalezienie szczęścia, w końcu je znalazł. Ludzie często się go pytają: Nick dlaczego jesteś taki szczęśliwy, pomimo tego wszystkiego? Odpowiedź była krótka: znalazłem to co daje mi szczęście- miłość do ludzi.
    Taka prosta miłość do drugiego człowieka go uszczęśliwia. Wyobrażacie to sobie? Bo nawet mi jest ciężko, ale już nie o to chodzi. W życiu chodzi o to by odnaleźć to co będzie nas cieszyło każdego dnia.
Bo to właśnie dla tego szczęścia żyjemy. Każdy z nas to szczęście odnajdzie w czymś innym. Każdemu z nas przypadnie do gustu co innego. Nie jestem Tobą, ani Ty mną! Śmiało każdy z nas może się pochwalić: tak jestem jedyny taki na całym świecie, każdy z nas może to śmiało przyznać i nie wstydźmy się naszej wyjątkowości.. Nie ma drugiego jak Ty, nie ma drugiego takiego jak ja!
Bo to niemożliwe. I za to Was kocham, za waszą wyjątkowość!


Ja znalazłem swoją odrobinę szczęścia: w tym, że mam rodzinę, w tym, że jestem zdrowy i nie mam żadnych problemów, doceniam samego siebie i to mi sprawia szczęście, że jestem kimś.

środa, 20 listopada 2013

Cierpliwość

    Od najmłodszych lat borykamy się z problemami wyczekiwania na różne okazje: czy to Gwiazdkę czy Urodziny czy inne ważne dla nas Święto. Zawsze zniecierpliwieni czekamy. Liczymy dni, godziny, planujemy co będziemy wtedy robić, co się wtedy stanie. Pamiętam jak w wieku 7-8 lat zawsze w Gwiazdkę nie mogłem się doczekać momentu rozdawania prezentów i otwierania własnego. Dzisiaj nic się nie zmieniło, może priorytety, ale dalej czekam. Mój tata pracuje za granicą (co zapewne nie jest niczym nowym), ale czekam aż przyjdzie dzień w którym będę mógł przywitać swojego tatę słowami "jak dobrze, że już nie wyjedziesz"wiem, że przyjdzie taki dzień, ale nie wiem kiedy. Może to dość ckliwa historia, ale prawdziwa i nie chodzi mi o wyżalenie się, ale o ukazanie tego jak nasze priorytety, w ciągu mijającego czasu, zmieniają się.
     Jednak te oczywistości uczą nas spokojnego czekania, czyli cierpliwości we wszystkim. Priorytety się zmieniają, bo dorastamy, rozumiemy coraz więcej itd., ale to One nas powoli uczą. Nieraz już to mówiłem, ale powtarzać to dalej będę: cierpliwość to ciężka i piękna sztuka, ale jeśli ja opanujemy to wiele rzeczy przyjdzie nam z łatwością. Wiele jest sytuacji codziennych, w których czekamy, jest wiele rzeczy które może przyjdą może nie i nie wiemy to nadejdzie. Trudno jest wierzyć, że przyjdzie to coś niepewnego, nie wiemy czy to się stanie, ale możemy tylko czekać.
    Pokłóciliście się kiedyś z przyjacielem/przyjaciółką- nie okłamujmy się, zawsze przytrafi się jakaś sprzeczka nawet niewielka, ale jest. Druga połówka się na Was obrazi, odwróci się , bo ją czymś zirytowaliśmy. Znacie to uczucie, że gdy to widzicie stajecie na głowie by ta osoba się do nas chociaż odezwała, przepraszamy, ale nic to nie daje. Dlaczego? Nie dlatego, że ta osoba ma nas w d*pie, tylko dlatego, że nie chce w ferworze nerwów powiedzieć nam czegoś przykrego. Te najbliższe osoby nawet, gdy są na nas mega wku*wione potrafią się o nas zatroszczyć, by nie powiedzieć nam przykrości. To nie jest tak, że rozmowa wszystko załatwi, czasami trzeba zamilknąć i czekać. Czekać aż tej osobie opadną nerwy i wtedy na spokojnie porozmawiać.

Jeśli powiedzieliśmy dużo, a nawet dużo za dużo, okażmy trochę cierpliwości poczekajmy i dajmy tej osobie czas, bo nie milczy wobec nas by zrobić nam na przekór, tylko nie chce powiedzieć czegoś co mogłoby nas zranić.

wtorek, 19 listopada 2013

Powrót do przeszłości

    II wojna światowa, nie znam osoby, która nie wiedziałaby czym była i co się w niej działo. Mojej osobie też nie jest to temat obcy ze względu na chęć poznania historii tego wydarzenia. Lecz nie chodzi tutaj o historię, nie chodzi o przebieg wydarzeń, chodzi o coś innego- o ludzi. To ludzie ją zaczęli, to ludzie w niej ginęli, to ludzie byli jej ofiarami, to ludzie sprawili, że się skończyła. Dzisiejszego dnia pojechałem na wycieczkę szkolną do niemieckiego obozu koncentracyjnego Groß-Rosen. Wiele czytałem na temat obozów niemieckich na terenie Polski, wiele filmów widziałem o tej tematyce, zdawałem sobie sprawę ilu ludzi tam zginęło.
     Lecz nie byłem świadom tego jak to wygląda "na żywo" nigdy nie widziałem tych miejsc, nie mogłem zobaczyć tego na własne oczy, aż do dzisiaj. Będąc w tym miejscu, mogłem dosłownie się w czuć jak to mogło wyglądać. Widziałem ich prycze, widziałem miejsca pracy, ten budynek, który dziś nazywamy kuchnią i warunki w jakich Oni żyli. Wtedy tak naprawdę zdałem sobie sprawę z tego co się wtedy działo i jak to wyglądało. Samo przeżycie jest przerażające, ale jeśli ktoś naprawdę chce zrozumieć coś więcej niż tylko puste wiadomości z podręczników. Jakie cierpienia ludzie przeżywali w takim obozie, bo już nawet nie chcę wspominać o różnych eksperymentach czy doświadczeniach przeprowadzanych na więźniach.
     Podczas tej wycieczki uświadomiłem sobie jak okrutni są ludzie, jak potworną rasą jesteśmy. Ludzie potrafią być tak zaślepieni własnymi ambicjami, że posuną się do każdego czynu by go osiągnąć. Rozpętała się wojna, ginęli cywile i żołnierze, a dlaczego ? Bo mamy ambicje do których dążymy nie zważając na wszystko inne. Istnienie takich pomników, powracanie do tamtych chwil jest jak blizna. Blizna przypominająca jak wygląda wojna, jak ludzie giną i są wtedy traktowani. Jest to ciężkie brzemię, które musimy nosić by nigdy taka sytuacja się nie powtórzyła. 

niedziela, 17 listopada 2013

Krople wody

 To ja, to Ty- krople wody
 Jesteś teraz na szczycie, ale zaczynasz spadać z góry sukcesu
 W ciemną otchłań ciemnego oceanu kropli, takich jak Ty
 Zanim spadniesz, masz chwilę zastanowienia na przyszłość
 Wpadniesz w ciemność oceanu lub nurt tej rwącej rzeki w dolinie
 Nie ważne co wybierzesz i gdzie pójdziesz
 Ale jeśli wybierzesz swoją drogę przyjdzie dzień.
 Dzień upału, dzień gorąca
 Który sprawi, że wyparujesz i uniesiesz się ponad wszystko
 To co było kiedyś dla Ciebie górą teraz jest tylko marnym wierzchołkiem
 W porównaniu do tego co osiągnąłeś/łaś teraz.

    Brzmi tajemniczo prawda? Porównanie ludzkiego życia do losu kropli wody, szczerze mówiąc wziąłem z jakiejś piosenki (której tytułu nie umiem przytoczyć). Życie wszystkiego wygląda schematycznie: narodziny-życie-śmierć, wszystko ma swój początek i kres, nawet taka kropla wody. W naszym życiu przychodzi moment, że odejdziemy od góry opieki, szczęścia i radości którą dali nam rodzice, by zacząć samemu budować swoją górę sukcesu. Stajemy się samodzielni, wręcz dorośli, decydujemy sami o tym kim chcemy być, co chcemy robić itd.
     Życie nie polega na ciągłym byciu zależnym od kogoś, nie polega też na tym, by iść utartymi szlakami. Oczywiste jest to, że są osoby, którym nie przeszkadza to, że jest jak każdy, idzie za tłumem i nie robi nic szczególnego. Niestety (a może i dobrze :D) nie jestem w gronie tych osób, sam staram się obierać nowe drogi, oraz wyznaczać sobie nowe cele. Chcę wychodzić po za schematy codzienności, nie chcę  być tylko zwykłą szarą jednostką, chcę przechodzić przez bariery rzeczywistości, monotonii itd. oczywiście w sposób pozytywny.
     Ale co mi daje to, że wyjdę po za utarty schemat, co da to, że będę inny niż reszta? Dla was to może być czymś dziwnym, ale przyznam się, że dla własnej osoby. Sprawia mi to przyjemność, że nie jak wszyscy uśmiechnę się w autobusie bo usłyszałem fragment ulubionej piosenki. Pierdoły prawda? Teraz pewnie sobie myślicie, że co ten idiota wypisuje? Tak właśnie! Takie pierdoły sprawiają, że możemy odbić się od szeregu rzeczywistości.
     I o to chodzi by nasze decyzje były podejmowane przez nas, nie ważne co zrobimy, pracujmy by osiągnąć własne cele i pragnienia, bo gdy już to zrobimy to ten wierzchołek góry z której spadliśmy będzie tylko marnym wzniesiem, na które patrzymy z wyżyn spełnienia i sukcesu.



czwartek, 14 listopada 2013

Polska

    Zdaję sobie sprawę, że 11 listopada już za nami, ale piszę ten wpis specjalnie tak późno, bo co miało być w mediach było, jak miały być jakieś marsze były, jak widział to internet, też zdążyłem zobaczyć.

    Nie jestem historykiem, nie będę Was męczył datami. Dziś chodzi mi o to jak my w dzisiejszych czasach obchodzimy to święto. Czy to Wrocław, Warszawa, Łódź, Poznań, Zakopane, Szczecin, Gdańsk, mógłbym wymieniać tak w nieskończoność. W ten wyjątkowy dzień składamy ludziom, dla których Polska była Państwem, za które oddali życie, ludziom, którym zależało, by rodakom było w tym kraju jak najlepiej. To te osoby czuły się odpowiedzialne za kraj, dzięki tym ludziom dziś żyjemy w Polsce.
     Moja szkoła 11 listopada postanowiła wziąć udział w młodzieżowym pochodzie niepodległości i miałem przyjemność uczestniczyć w nim. Jednak to, co ujrzały moje oczy tuż po wejściu na Pl.Gołębi było czymś , czego dawno nie zapomnę. Pomińmy wywieszone na całym placu polskie flagi, już nawet nie o to chodzi, ale chodzi o młodzież. Właśnie ta młodzież, która jest teraz w podstawówce, gimnazjum czy liceum wzięła udział w tym marszu. Nie potrafię powiedzieć ile osób tam było, ale widok strojów i znaków reprezentujących Polskę był oszałamiający. Ale nie było nas tylko widać, było nas również słychać. Orkiestra wojskowa akompaniowała podczas śpiewania  patriotycznych pieśni i choć nieśmiało śpiewaliśmy, to było to słychać.
     Jednak to nie wszystko. W całym kraju panowała odświętna atmosfera, wiele się działo się w całym państwie, mniej lub bardziej pozytywnego. Internet był przepełniony  krótkimi gifami ukazującymi to ,co robią ludzie i to , jak spędzają ten wyjątkowy dzień. W mediach podawano to , co się najlepiej sprzedaje, czyli skandal. Nie jestem jednostronny i fakt - były momenty, gdy ukazywano piękne uroczystości przypominające rodakom czym jest ten dzień, ale znaczną górę wzięły skandale typu: podpalenie imitacji tęczy w Warszawie, czy rzucane petardy podczas wieczornego pochodu we Wrocławiu. Właśnie media ukazują nam jak bardzo się różnimy i to jak rozbieżne poglądy mamy na ten dzień.

Choć dzieje się różnie w Polsce, choć nie zawsze jesteśmy zadowoleni z decyzji władz. To wierzę, że gdy przyjdzie potrzeba to nawet ten brzydko zwany dresiarz z pałką teleskopową w ręku stanie ramię w ramię z innymi by bronić tego co mamy. Takie uroczystości jednoczą nas i dzielą, ale gdy przyjdzie czas i potrzeba to większość z nas stanie w obronie tego co nazywamy Naszą Ojczyzną.

niedziela, 10 listopada 2013

Brak zrozumienia

    W rozmowie z ludźmi zawsze staram się zrozumieć to co chcą mi przekazać, to w jaki sposób to robią i na podstawie tego patrzę jaka ta osoba jest. O wielu rzeczach się dowiaduję, niektóre osoby opowiadają mi historie, która ich dotknęła, a dla mnie to jest jak opowieść o ufo. Nie mam na myśli tutaj żadnych negatywów, po prostu ta osoba przeżyła coś czego ja nie doświadczyłem i słucham jej, słucham tego co się w okół niej działo, jak to odebrała, jak przeżyła i z tym sobie poradziła. To co mi opowiada, być może opowiada to po raz pierwszy. To co przychodzi jej z bólem serca i smutkiem Ona mimo tego potrafi znaleźć siłę i samozaparcie w sobie by mi o tym opowiedzieć.
    Doceniam każde słowo, każdy czyn, czy myśl, które ofiaruje mi w zaufaniu jakaś osoba. Dla mnie to jest nauka. Nauka tego jak sobie z tym poradzić. Nauka tego, że nie wszystko co dotyka każdego, przeżywamy identycznie. Wyglądamy podobnie, czasami nawet możemy brzmieć podobnie, ale to co nam w duszy siedzi jest zupełnie inne. Patrząc na biologie różnimy się tak naprawdę setnymi procenta, ale w środku jednego może szaleć burza, w innym spokój a w innym być może jest piekło. W jednym z pierwszych wpisów zatytułowany "Wspracie" mówiłem, że nie wolno opuszczać osób, które podupadły na duchu, wydają się osamotnione. Nic nie stracimy gdy chociaż wysłuchamy tej osoby, dla niej może to być coś wspierającego w chwili smutku czy zwątpienia.
     Nie zawsze jesteśmy w stanie pomóc, czy doradzić tym osobom, bo nawet ciężko jest nam sobie wyobrazić to co może czuć. Czasami te osoby mogą być nawet kilkadziesiąt kilometrów od nas, ale tak niewiele trzeba by ją wesprzeć. Jeśli nie rozumiemy bólu tej osoby, jeśli nie potrafimy sobie tego wyobrazić to nie wstydźmy się do tego przyznać. Prosty zwrot: "słuchaj nie wyobrażam sobie tego co czujesz, jak to przeżywasz, ale Cię wysłucham, podziel się swoim smutkiem i zobaczysz, że Ci ulży w końcu jestem od tego" prawda że prosto powiedzieć? Wtedy ta osoba zobaczy, że zależy nam na jej szczęściu, że jesteśmy z nią, chodź nie możemy być przy niej w tej chwili.

Tak niewiele trzeba by ulżyć drugiej osobie, czasami wystarczy nawet wysłuchać jeśli nie wiemy jak pomóc tej osobie. Czasami te najprostsze czyny, czasami te najprostsze zdania, są najcenniejsze. Niewiele nas kosztują, niewiele wymagają, ale zawsze mogą pomóc.

sobota, 9 listopada 2013

Kilka słów

    Kilka słów dla najbliższy, kilka słów by było lepiej, kilka słów, które tak wiele znaczą. Nie wiem czy kiedyś to odczuliście na własnej skórze, ale czasami kilka słów mogą zmienić tak wiele. Rozmawiamy ze swoimi przyjaciółmi, jesteśmy z nimi w każdej chwili, każdą chwilą żyjemy razem, kochamy się jak rodzeństwo. Chcemy dla tej osoby jak najlepiej, chcemy by była szczęśliwa każdego dnia, bo czujemy się odpowiedzialni za jej humor. Stajemy na głowie by wpaść na pomysł jak z tą osobą spędzić czas. Ale co z tego?
    Ale co z tego jeśli przedobrzymy? Co jeśli to co chcieliśmy dać od siebie, to co możemy i to co jest najlepsze by ta osoba poczuła się lepiej, tylko pogorszymy? Nie uda nam się dokończyć tego co mamy do powiedzenia, nasz rozmówca zamknie nam usta zwrotem: "już lepiej nic nie mów, bo powiedziałeś za dużo", a to co jest najważniejsze to co tak naprawdę nadaje zupełnie inny sens tego co powiedzieliśmy. Co wtedy? Co gdy ta osoba już się od nas odwróciła? Jak przekonać by wysłuchała do końca to co mamy do powiedzenia? Nie wiem. Sam zawsze wysłuchuję do końca to co ma mi do powiedzenia druga osoba, staram się nie wcinać w zdanie, bo właśnie to doprowadza do niepotrzebnych sytuacji.
    Co robić? Jak postępować? Sam nie wiem, nawet nie wiem ile to może trwać. Może ta osoba potrzebuje czasu by przeszedł jej pierwszy moment nerwów, może chwila odpoczynku, może co innego. To czego jestem pewien to, to by nie odrzucać tej osoby. Jeśli nie mamy na tyle odwagi by pójść do takiej osoby, to dobijajmy się na telefon, gadu-gadu, skype, facebook'u itd. wszędzie gdzie się tylko da. Popatrzmy na to i zastanówmy się chwile. Jeśli to zrobimy zobaczymy, że to nasz błąd to, że nas źle zrozumiała ta osoba to nasza wina. Mogliśmy to powiedzieć używając innych słów, mogliśmy być bardziej delikatni.
   
Nie wiem gdzie iść, nie wiem co robić, nie wiem ile to potrwa, ale to nie znaczy, że się poddam.

wtorek, 5 listopada 2013

Strata

    Każdy dzień, każda nowo poznana osoba coś mi pokazuje, każdy kogo poznaje wnosi do mojego życia coś nowego, pewne słowa, poglądy, sytuacje. Powtórzę się po raz kolejny: kocham ludzi, kocham ich słuchać, bo każdy ma inną historię, każdy jest wyjątkowy jak diament. Nasze życia się od siebie znacznie różnią, ale jednak w niektórych momentach spotykamy osoby, które przeżyły to co my, spotkało je to samo co nas i jedyną różnicą jaka nas dzieli to to w jaki sposób sobie z tym poradziliśmy.
     Widzę te wszystkie slogany " przeszłość minęła, a teraz żyj chwilą" i coś w tym jest. Wielu z nas głęboko przeżywa stratę bliskich osób, pewne decyzje, które podjęliśmy itd. itd. Często nosimy piętno tych chwil, ich ciężar i odpowiedzialność, ale czasami nie mieliśmy nawet na to wpływu, choć i tak nas to dotyka. Mam tu na myśli przede wszystkim stratę, ale jak sobie z tym poradzić, jak poradzić z tym, że już nie zobaczymy tej osoby.
     Może nie każdy w to wierzy, może nie wielu z Was uważa to za prawdę. Ale te osoby które odeszły, choć może to dziwne i absurdalne, ale są i pilnują nas. Czy to w niebie, czy to w innym miejscu, w które wierzymy, że tam trafiły.  Czasami strata tej osoby odciska na nas swoje piętno, jedni nie potrafią sobie poradzić inni nie potrafią się przystosować do życia, a inni mogą sobie z tym poradzić bez problemu. Jeśli jesteście osobami, którym brakuje obecności tej osoby powiem Wam coś z serca: ta osoba, bez względu kim była, ona dalej jest z Wami, jest w Was bo macie ją w sercu. Jest z Wami na każdym kroku, ciesząc się z Wami szczęściem, oraz starają się pomóc w chwilach zwątpienia, tylko nauczmy się ich słuchać.

Przeszłość jest po to by wyciągnąć z niej naukę i patrzeć na nią co jakiś czas, teraźniejszość jest po to by żyć chwilą, a przyszłość jest po to by ją planować i realizować gdy przyjdzie na to czas.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Znajomi

   Chciałbym ten wpis zadedykować moim znajomym z obozów, z różnych wyjazdów. Oraz mojej dobrej znajomej Zuzi, którą poznałem na obozie w Gutowie, po wszystkim co naskrobałem, dała mi trochę do zrozumienia.

  W naszym życiu, w każdym jego momencie, poznajemy nowe osoby. Osoby, które były z nami na obozie, poznaliśmy je na jakimś wyjeździe, czy innych miejscach. Zżywamy się z tymi osobami w różnych stopniach. Spędzamy z tymi osobami czy to tydzień, czy to dwa. Wieczorne ogniska, wygłupy, śmiech i wspólnie spędzone chwile, to co robimy, to o czym mówimy, zostaje na zawsze w pamięci. Ale czas płynie i niestety wszystko co się zaczyna niestety, kiedyś musi się też zakończyć. Z niektórymi osobami widzimy się tylko raz w roku, a te wyjazdy to są jedyne momenty, kiedy możemy się widzieć i spędzić wspólnie z nimi czas.
     Po powrocie do domu, żyjemy wspomnieniami, kontaktujemy się z tymi osobami. Żyjemy tymi chwilami i wspominamy śmiejąc się wspólnie z tego co było i już myślimy kiedy znów to powtórzymy. Jednak musimy też się skupić na życiu z ludźmi z naszego otoczenia, wracamy do szkoły: sprawdziany, zadania domowe, projekty i różne inne zobowiązania niekoniecznie dotyczące tylko szkoły. Tracimy kontakt z tymi osobami, bo brakuje czasu, bo mamy "ważniejsze" sprawy na głowie. I taki stan rzeczy trwa, czas mija, a on dalej trwa. Jeśli nie przypomnimy sobie w czas o tych osobach, jeśli nie przerwiemy tej ciszy, to stracimy te osoby. Nie wiem czy na zawsze, czy będzie to tylko polegało na odbudowaniu po kolei pewnych spraw. Nie wiem.
    Ale wiem jedno: nie warto zapominać o tych osobach! Nie wiem czemu, ale z moją osobą jest tak, że dopóki nie zbliżę się do linii dzielącą mnie od stracenia tej osoby, to nie obudzę się, nie  popatrzę ile mamy wspomnień. Niestety nie potrafię tego pojąć w sobie. Ale gdy już przejrzę na oczy, zobaczę co tak właściwie się dzieje, postaram się wszystko naprawić. Czasami uda się wrócić do tego co było, czasami nie do końca, a zdarza się też i tak, że tracimy te osoby nieodwracalnie.
     Do czego zmierzam po tym poście? Chodzi o to, że w większości przypadków nie zdajemy sobie sprawy ile te osoby znaczą dla nas, ile my znaczymy dla tych osób. Popatrzmy na swoje kontakty, napiszmy do osób, z którymi od dawna nie rozmawialiśmy. Niby nic, ale pozwoli to na uratowanie czegoś co jeszcze nie jest stracone.

niedziela, 3 listopada 2013

Muzyka

     Rytmiczne bębny, przeciągłe skrzypce, luzackie akordy gitary, czy może komputerowe bity w połączeniu tworzą muzykę. Muzyka jest tak wszechobecna, że jej nie zauważamy, od zawsze towarzyszyła nam wszystkim. Jednak to nie wszystko, to nie tylko nazwanie występujących po sobie dźwięków, to nie tylko zapis nutowy. Muzyka to też wyrażanie siebie, to ukazanie tego czego na co dzień w nas nie widać, czy ujęcie słów, których nie do końca jesteśmy w stanie wypowiedzieć.
     Ale to nie wszystko. Nie jeden/jedna z nas słucha muzyki "by zabić ciszę". W chwilach smutku wielu z nas sięga po słuchawki, telefon włączając swoje ulubione utwory, to pozwala na swego rodzaju samowystarczalność jeśli chodzi o pokonywanie smutku. Czasami przyjaciele, po prostu nie mogą rozmawiać, nie mogą być przy nas w tym momencie, napiszą sms'a bo tylko tyle na chwile obecną mogą zrobić, lecz z resztą trzeba sobie poradzić i środkiem wspomagającym staje się muzyka. W chwilach szczęścia, dzięki tym kilku dźwiękom jesteśmy szczęśliwsi, dzięki nim możemy osiągnąć euforię w szczęściu.
     Wiem, że czytając te słowa myślicie sobie o mnie dziwne rzeczy, no cóż. Muzyka była, jest i będzie moją życiową pasją, tkwi w niej magia, której nie potrafię zrozumieć, może to mi się tak w niej podoba. Każda piosenka jest inna, nie ma monotonii, nie ma miejsca na nudy, słuchając kolejne nowości, "zakochuje" się na nowo.
     Powiedzcie mi ilu z Was spotkało się ze słowami: " słuchasz tego g*wna, przecież komercyjne ścierwo" albo "miało to kiedyś swoje 5 minut teraz to wyszło z mody i słuchając tego robisz sobie tylko obciach". W mojej przygodzie z muzyką często się z tym spotykałem, ale dzięki bogu, dzisiaj już się nie patrzy czy piosenka jest stara czy nie, każdy słucha tego czego chce, co nie oznacza, że dalej będą zdarzały się przypadki wyśmiewania.

     MUZYKA to sztuka, muzyka ma wiele wcieleń, dzieli się na wiele gatunków, co za tym idzie dzieli ludzi, ale czy na tym to polega. Czy muzyka nie ma łączyć, czy nie ma przyprawiać nas o uśmiech na twarzy. Nie ważne czy słuchasz reggae, rocka, popu, rapu, hip-hopu, house, czy może muzykę klasyczną, czy to oznacza, że osoba słuchająca rocka nie może rozmawiać z fanem house? Czy to ma oznaczać, że nie możemy dzielić się przeżyciami po przesłuchaniu danej piosenki, czy pokazać i porozmawiać czym tak naprawdę jest ten styl. Muzyka to potęga, muzyka to środek, który może zjednoczyć nas wszystkich, za jej pośrednictwem możemy osiągnąć wiele. Skończmy ze stereotypowymi podziałami!

środa, 30 października 2013

Kłamstwo

   Długo się zastanawiałem co napisać w tym temacie. Zastanówmy się tak naprawdę czym jest kłamstwo, czy to tylko powiedzenie kilku słów niezgodnych z prawdą, niedotrzymanie danych obietnic, czy może potajemne zdrady. Czasami ktoś nam coś obiecuje, mówi coś całkiem poważnie, ale nie trzyma się tego co mówił, co wtedy? Czy to oznacza, że ta osoba kłamała, czy może po prostu coś stanęło jej na drodze z czym sobie nie poradziła. Z góry uważamy, że ta osoba nas okłamała i nie dotrzymała słowa.Ale czy wolno nam tak oceniać, tak bezpodstawnie w sumie nie znając co ma do powiedzenia druga strona? Pewnie, że wolno w końcu mamy wolność słowa, ale czy to jest sprawiedliwe, czy warto osądzać zupełnie bez wysłuchania drugiej strony? Czasami w pędzie emocji zapominamy o tym, nasz gniew i po części smutek nie dają nam chwili przemyśleń czy dobrze postępujemy.
    Jednak kłamstwa to nie tylko słowa, to nie tylko niedotrzymanie obietnic, to również coś bardziej raniącego niż słowa. Teraz zwracam się do osób, które zostały zdradzone przez dziewczynę/chłopaka, odrzucone dla kogoś innego, oraz do tych osób od których odwrócili się przyjaciele. Tak piszę to z myślą o Tobie, tak wiem co czujesz, sam kiedyś przez to przeszedłem. I jedyne co mogę Tobie powiedzieć na pocieszenie to to, że nie jesteś sam, a takich jak Ty, jak ja, zdradzonych czy porzuconych jest tysiące jeśli nie więcej. Ale czy to, że ktoś się od nas odwraca świadczy o tym, że nie jesteśmy tych osób warci, że popełniliśmy gdzieś błąd? Jeśli z czystym sercem możesz powiedzieć, że robiłeś/aś wszystko dla tej osoby, możesz śmiało stwierdzić, że to nie Twoja wina. Czasami w okół nas dzieje się coś czego nie do końca jesteśmy w stanie zrozumieć.
     Poczułem ból kłamstwa i zdrady na własnej skórze, nie życzę tego uczucia nikomu. W dzisiejszym świecie trudno jest się obejść bez tego, czasami mówimy słowa nie godzące się z prawdą tylko dla tego by nie urazić drugiej osoby. No powiedzcie mi kto z Was powie wprost małemu dziecku, że Mikołaj, w którego tak wierzy, nie istnieje? Z czasem to kłamstwo spotka się z prawdą, ale dziecko samo do tego dojdzie.
    Żyjąc każdym dniem, nie mam czasu na dualizm, nie mam czasu na grę i nie mam czasu by to realizować. Takie granie przysparza mnóstwo i jeszcze więcej problemów czy niepotrzebnych konfliktów itd. Więc po co grać skoro można być sobą? Po co udawać kogoś, kim się nie jest? Każdy z nas jest inny, każdy wyjątkowy, a my tak na siłę próbujemy udawać kogoś innego.

wtorek, 29 października 2013

Przyszłość

    Ile razy na Facebook'u widzimy te "mądre" cytaty, że życie jest tylko jedno, żyć tym co jest teraz i nie zastanawiać się co będzie potem? Ile razy robimy coś, nie zastanawiając się ani chwili co przyniesie to później, ile razy odczuwamy później te bolesne skutki? Dlaczego jeszcze się nie nauczyliśmy się chociaż wyobrażać sobie co może być potem?
     Jednak! Kapka prawdy jest w tych cytatach, takie małe źdźbło prawdy, tylko niestety nie wszyscy je rozumieją. To prawda, że życie jest jedno, że trzeba żyć pełnią życia by  później nie żałować! Ale niestety jak w większości spraw szybko przechodzimy ze skrajności w skrajność. Życie jest jedno i trzeba żyć nim tak jak chcemy, ale trzeba założyć też opcję, że to co zrobimy teraz przyniesie później swoje konsekwencje. Robimy różne rzeczy, mniej lub bardziej życiowe, ale nie zawsze jesteśmy świadomi, co będzie skutkiem tego. Nie potrafimy przewidzieć co dokładnie będzie się potem działo.
      Żyję pełnią życia, śmiejąc się z każdej chwili, staram się zmieniać co się da, tak by później było mi jak najłatwiej. Pomimo tego, że nie wiem co będzie w przyszłości, nie wiem czy wszystkie moje starania się zdadzą przydatne, czy też nie. Tak naprawdę nie wiem co będzie za kilka minut, godzin, dni, za tygodni itd. nawet nie wiem czy jutro wstanie słońce. Ale każdy z nas zakłada, że skoro dzisiaj wstawało przez od kilku milionów lat, to czemu nagle jutro miałoby to nie nastąpić? Jeśli jutro przyjdzie następny dzień, wiem, że dziś zrobiłem wszystko by jutro mieć jak najmniej zmartwień.
    Zawsze trzeba się na chwilezatrzymać, pomyśleć co mógłbym/mogłabym zrobić, żeby jutro było lepiej, a nie z góry zakładać: "a jutro, to jutro, nie mam na to wpływu", to nie prawda, że nie możemy zmienić przyszłości.

niedziela, 27 października 2013

Usmiech

      Nudne, ponure, przygnębiające dni długiej, złocistej jesieni, sprawiają, że wpadamy w monotonność. Dzień za dniem mija zlewając się w jedną całość, zapatrzeni na własne uczucia, cele i pragnienia. Dzień za dniem i tak bez końca. Ale ile tak można? Ile można chodzić w kółko? Jak długo? Odpowiedź może jest śmieszna, ale wystarczy mały uśmiech. Tak właśnie o to chodzi uśmiech to tylko mała cząstka wyrazu naszych emocji, ale to ona potrafi odmienić coś zwykłego w coś niecodziennego. Ile razy czekając na autobus byliśmy zamyśleni, myślami gdzieś bardzo daleko, gdzieś gdzie byśmy chcieli teraz być, a my mieliśmy ponury wyraz twarzy. Marzenia są najważniejsze, ale gdy myślimy o czymś przyjemnym, czemu się nie uśmiechniemy? Przecież na samą myśl o naszych marzeniach cieszymy się, więc czemu tego nie uzewnętrznimy?
       To nie prawda, że uśmiech nie zostanie odwzajemniony, to nie prawda, że gdy ktoś cały czas się uśmiecha to coś ukrywa. Każdy z nas pamięta tę nieśmiałą dziewczynę czy chłopaka, który się na nas potajemnie patrzył, a gdy uśmiechnęliśmy się do niej/go, opuścił z nas wzrok i nieśmiało odwzajemnił uśmiech. To nie prawda, że taka osoba jest zamknięta w sobie, tylko po prostu wstydzi się podejść pierwsza i zagadać.
       Jednak uśmiech ma coś w sobie. Ma coś takiego, z czym każdemu z nas jest do twarzy. Tylko czemu tak często o nim zapominamy? Czemu gdy ktoś się uśmiechnie, to jest jak kosmita? Dlaczego gdy ktoś zaśmieje się ciutkę głośniej w autobusie jest uciszany przez naburmuszone staruszki?? Tylko dlatego, że one nie potrafią się śmiać i zapomniały jak to jest mieć z czegoś radość? Szczerze mówiąc nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Ale za to wiem jedno:
       Uśmiech to piękna rzecz, kocham się uśmiechać, kocham się śmiać, to nie tylko opisanie tego co czujemy, ale też pokazanie tego co nam w duszy siedzi. Uwielbiam, gdy moja dziewczyna się uśmiecha, bo wiem wtedy, że jest ze mną szczęśliwa. Jeśli byłaby smutna, jeśli coś by się stało, zrobiłbym wszystko (nawet mógłbym stanąć na głowie i klaskać uszami) tylko po to by na jej twarzy pojawił się uśmiech. To tyczy się nie tylko dziewczyny, ale też i moich przyjaciół, cieszę się gdy widzę na ich twarzy uśmiech bo wiem, ze jest wszystko dobrze.

poniedziałek, 21 października 2013

Sen

     Czasami pamiętamy, czasami tylko kojarzymy, nie zawsze go mamy. Sen. Jest projekcją naszych skrytych pragnień, przemyśleń i podświadomych decyzji.Podświadomość tak naprawdę cały czas rejestruje wszystko to czego nie jesteśmy w stanie bezpośrednio zaobserwować. To na co my nie zwracamy uwagi to czego nie pamiętamy, nie usłyszeliśmy tego co ktoś do nas mówił czy to na co nie zwróciliśmy uwagi, to wszystko gromadzi podświadomość. Nie potrafimy z niej korzystać w sposób kontrolowany, to tak jakby mózg w mózgu odpowiadający za rejestrowanie i późniejsze odtwarzanie w postaci snów momentów. Nie zwracamy na to uwagi, bo myślimy, że to tylko wytwór naszej wyobraźni, co nie jest prawdą.
     Nie raz pewnie Wam się śniło coś pięknego, jakieś wasze marzenie, w którym byliście najszczęśliwsi, to o czym nie myśleliście, czy to czego nawet nie wiecie, że pragniecie. Jednak to nie tylko piękne wizje, to nie tylko słodkie chwile w których podświadomie byśmy chcieli żyć. To również pokaz naszych prawdziwych lęków. Czasami wypieramy się swoich lęków bo są dziwne, śmieszne i rzadko mamy odwagę się do nich przyznać, albo odrzucamy je bo wydają się być absurdalne. To właśnie dzięki snom potrafimy dostrzec tę prawdę o istnieniu, której nie do końca jesteśmy świadomi. Czasami spotykamy w snach pewne osoby, jeśli mam sen o marzeniach, to twarzy tej osoby nie pamiętam, ale pamiętam barwę jej głosu czy kolor włosów. Szczerze mówiąc nie wiem czemu tak się dzieje, może dla tego byśmy sami doszli do tego, o kim tak naprawę po cichu marzymy, może dla magii tajemnicy by resztę tej zagadki rozwiązać samemu. Kto wie?
     Jeśli sen który mamy, jest o marzeniach jest taki piękny idealny, wydaje się być nawet prawdziwy. Ale przychodzi moment wybudzenia, ten moment gdy przecierasz oczy i dochodzisz do wniosku, że to był tak naprawdę tylko sen. Raz w życiu spotkałem się z takim czymś, w życiu mi się układa, lecz w tym śnie było coś o czym marzę.
Ale czasami również dotykają nas koszmary, długie, straszne i nawet mroczne. Ciemna odchłań  naszych lęków, która znalazła "dziurkę" by się wyjawić. Czasami po wybudzeniu cieszymy się, że to wszystko to tylko zły sen i nic więcej, choć możemy się również mylić.

Sny są ważną częścią naszego życia, nie zwracamy na to uwagi, ale kto wie czy może nie chcą nam pokazać jak moze wyglądać nasze życie, może pokazują nam to czego tak naprawdę chcemy. Wielu z nas chce mieć wyśnione życie, a może te sny są pokazują nam to co powinniśmy robić, to za czym dążymy czy to czego chcemy.

niedziela, 20 października 2013

Gwiazda

    Patrzyliście kiedyś w gwiazdy? Mieliście chwile, żeby się zatrzymać i unieść głowę na tyle, by stracić z oczu na chwile otaczający nas świat, po to by dojrzeć te małe punkciki na czarnym niebie? I zauważyliście pewnie też, że niektóre świecą jaśniej, inne ciemniej, czasami trzymają się w grupie, a niektóre są daleko od innych osamotnione? Zaczynamy się zastanawiać dlaczego tak się dzieje, dlaczego akurat tak się ułożyły. Zastanawiające prawda?
    Od kiedy pamiętam, kosmos mnie intrygował, godzinami mogłem oglądać programy o nim i się wpatrywać w czarne niebo godzinami. Do dziś nie potrafię wytłumaczyć dlaczego to robiłem i dlaczego to robię. I sensu mojego zachwytu ciemnym ogromem wszechświata dalej nie potrafię zrozumieć. Ale chyba największą zagadką było: "dlaczego te gwiazdy są w jednym gronie, a kilka kolejnych są same pomiędzy grupami"? Dzisiejszej nocy, gdy księżyc pięknie świecił siedziałem i rozmyślałem nad tym. W końcu wpadłem na myśl: "przecież one nie mogły sobie zadecydować gdzie i kiedy będą, dlatego los zrobił to za nie - rzucił je gdziekolwiek". Wielu osobom jest obojętne to gdzie teraz są, co robią i co będzie jutro, nie dbają o nic, nie dbają o innych i kończą jak te gwiazdy na niebie. Albo zostaną same, albo zostaną w grupie, lecz to los zadecyduje skoro One nie chcą. Często nie zastanawiamy się jakie konsekwencje teraźniejszości możemy ponieść w przyszłości.
    Kilka tygodni temu gdy rozmawiałem z przyjaciółką, zwierzałem się jej z mojego problemu. Długo jej o tym opowiadałem, tłumaczyłem i wyjaśniłem. Słuchała mnie w skupieniu i ciszy, ale co jakiś czas spoglądała w niebo, co mnie rozkojarzyło i się spytałem: "co jest"? To co odpowiedziała po krótkiej chwili namysłu, dosłownie wgniotło mnie w ziemię. "Zastanawiałeś się jak wielki kosmos jest, w porównaniu do naszej planety i ludzi, jesteśmy tylko miliardową galaktyki, a co dopiero kosmosu, a nasze problemy? Niby takie wielkie, ale w porównaniu do wszechświata to jak ziarnko piasku pomniejszone 1000 razy, a my się nimi przejmujemy". To co powiedziała zajmowało moje myśli przez długie godziny w ciągu dnia, uświadamiałem sobie co dla nas jest ogromne a dla kosmosu tylko pyłkiem nic nie znaczącym.
    Nasze problemy są tylko małą drobnostką, z którą powinniśmy nauczyć sobie radzić, bo one same w sobie, są mizerne. Widzicie, widzicie to podobieństwo między nami, a gwiazdami? Choć może dzieli nas kilka milionów lat świetlnych, jesteśmy podobni. Dla nas gwiazdy są małymi świecącymi punkcikami na nieboskłonie, a my sami jesteśmy pyłkiem kosmosu.

Nie pozostawiajmy siebie samych na pastwę losu mówiąc: "a co ja będę się starać, co będzie to będzie", nic nie warte słowa wymawiane przez tych, którym życie jest obojętne. Problemy są codzienną częścią życia każdego z nas, ale sztuka polega na radzeniu sobie z nimi, bo w porównaniu do kosmosu prawie nic nie znaczą.

czwartek, 17 października 2013

Decyzja

     Każdego dnia, podejmujemy ich kilka, w każdym tygodniu jest ich kilkadziesiąt i tych małych i tych najważniejszych, a wszystko to sprowadza się do decyzji. Czasami nie zdajemy sobie sprawy, że podejmujemy decyzje, bo przywykliśmy do nich, są chlebem codziennym i nie przykuwamy im już większej uwagi. Dzięki nawet tym drobnostkom, powoli rozumiemy czym są konsekwencje, to one przygotowują nas do coraz to ważniejszych decyzji, które los przyniesie Wam z wiekiem. Niestety nie wszyscy maja takie szczęście, że w wieku 7 lat jedynym dylematem było, który zestaw LEGO sobie wybrać. Może w wieku 7 lat rodzice tej osoby się rozwiedli, a On miał prawo zadecydowania kto będzie jego opiekunem. Takie osoby są o wiele bardziej doświadczone przez życie.
     Niestety często zdarza się tak, że jedna decyzja ma mnóstwo dróg wyjścia, miliony kombinacji i sztuka nie polega na rzuceniu obojętnej decyzji. Sztuką jest przemyślenie tego co może nas później spotkać, co możesz straci, a co zyskać. Nie możemy się również łudzić, że po zdecydowaniu za czymś nic nie stracimy a tylko zyskamy, tak niestety zdarza się bardzo rzadko i nawet śmiem twierdzić, że nigdy... Teraz od nas zależy ile stracimy i ile zyskamy, przy tych najważniejszych decyzjach jest tysiąc dróg, miliony kombinacji, czy cos pójdzie po naszej myśli czy nie. Nigdy nie możemy być w 100% pewni, że stanie się tak jak właśnie to sobie przemyśleliśmy. I tym są konsekwencje. Są ponoszonymi stratami, ale też i zyskami.
     Ilu z Was prosi bliskich osób by pomogli Wam przy zadecydowaniu, ilu z Was chciałoby mieć to jak najszybciej z głowy. Nie wiem ile jest takich osób, ale wiem, że nikt nie lubi tracić tego co jest dla niego ważne, nikt nie chce ponieść strat na własnych decyzjach. Ale tego się nie uniknie, zawsze coś stracimy, nawet by później to zaowocowało zyskiem i lepszą sytuacją.

niedziela, 13 października 2013

Sekunda.

     Niezauważalna część dnia każdego z Nas, tak mała, że aż niedoceniana. W każdym dniu jest 86,400 sekund, każda inna, każda wyjątkowa jak kropla wody. Kapiąc spada w ciemność przeszłości zapomniana, nie ważna, choć drogocenna. Zastanówmy się, że gdybyśmy zrobili coś w tej jednej sekundzie, drobince w naszym życiu, moglibyśmy odmienić jego bieg. W tygodniu jest 604,800 sekund, każda następna inna od poprzedniej, zrobiliśmy coś w tej jednej wybranej sekundzie coś, co odmieniłoby nasze życie. Jeśli przepadła, przepadła nie odwracalnie i już nigdy nie będziemy mogli tego zrobić czy wrócić do tej sekundy. .
     Miesiąc to 2,592,000 sekund gdybyśmy porównali: 1 sekunda to ziarnko białego piasku, gdybyśmy odmienili tę jedną sekundę, gdybyśmy coś zrobili, zmienilibyśmy kolor tego ziarenka z białego na czerwone. To jedno ziarenko zmieniałoby kolejne, i kolejne, i kolejne, i tak w nieskończoność, tak niewiele trzeba zrobić by coś odmienić. Rok to 31,104,000 sekundy, które jedna za drugą uciekają, między palcami, każda z nich wyjątkowa jak najdroższy diament. Nie korzystając z żadnej z nich stracimy wszystkie poprzednie i nie zmienimy następnych -nieodwracalnie.
     Mogliśmy coś zmienić, była nam dana szansa, wystarczył ułamek sekundy, wystarczy jeden ruch by zmienić bieg naszego życia i drugiej osoby. Tak niewiele, taka drobnostka w porównaniu z naszym życiem, a tak ważna. Życie to 2,332,800,000 sekund i żadna nigdy nie powróci, minie nieodwracalnie, choć coś mogła zmienić. Każda może coś zmienić, każda może pociągnąć coś za sobą.
    Ile raz ktoś nam wpadł w oko, a my nie powiedzieliśmy prostego "cześć ładnie wyglądasz", ile razy ktoś z nas chciał coś zrobić, a tego nie zrobił. Ile razy czegoś co trwałoby kilka sekund nie zrobiliśmy. Ilu z nas żałuje teraz, że tego jednego czynu nie zrobiło, ilu z nas po prostu się bało. Jedna sekunda to prawie dwu i pół miliardowa naszego życia. Mało prawda? Nic takiego? Prawie bezwartościowa? To są najgłupsze odpowiedzi, bo właśnie ta sekunda: proste słowo czy czyn, mogło odmienić nasze życie. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to z czego mogliśmy skorzystać nigdy już do nas nie wróci by dać nam drugą szansę.

Sekundy wokół nas, sekundy jak piasek w dłoni- leci między palcami niezatrzymanie....

wtorek, 8 października 2013

Tak mali choć tak wielcy.

    Wiele pisałem o spełnianiu marzeń, wiele wspominałem o tym, żeby być dobrym dla drugiego człowieka. Starałem się Wam przekazać jak najwięcej i dziś chciałem to ja Was poprosić o pomoc. Wczoraj wieczorem na FB napisała do mnie moja znajoma i to co mi powiedziała kilka minut później wprawiło mnie we wzruszenie. Pewna dziewczynka, która ma sześć lat i jest chora na raka, nazywa się Oliwia Gandecka i 27 października kończy 6 lat, a jej marzeniem jest zebrać jak największą ilość kartek urodzinowych.
    Koszt takiej karteczki ręcznie pisanej wynosi około 3 zł, wiem, że macie dobre serca, wiem, że chcecie zrobić coś dobrego dla kogoś innego. Nie wiele trzeba by pomóc innym i chciałem również poprosić Was już nawet nie ten konkretny wpis, lecz informacje o tej akcji do swoich znajomych. Wierzę w Was, wierzę, że każdy chce zrobić coś pięknego i zróbmy to! Zróbmy to razem!
    Naprawdę nic wielkiego wobec Was nie zrobicie, niewiele wykosztujecie się na te karteczkę, ale pomyślcie ile radości przysporzy Oliwii Wasza kartka. I wiem, że większość z Was sobie pomyśli "a co zmieni to, że ja nie wyślę tej karteczki", "ktoś inny na pewno wyśle" i nie chcę byście to w ten sposób potraktowali. A co jeśli każdy sobie tak pomyśli, co jeśli każdy to oleje i w sumie nikt nie wyśle tego małego gestu. Niech każdy z nas będzie tym kimś kto wyśle tę karteczkę! Jesteście wielcy i posiadacie wiele dla tego dajcie też coś od siebie, szczególnie gdy to prawie nic nie kosztujący gest.
   
    Kocham marzenia, kocham je spełniać bo przynoszą największą radość, dlatego też chcę pomóc w spełnieniu marzenia Oliwii. Jesteście wielcy, jesteście cudowni tacy jacy jesteście i wykorzystajcie to, sprawcie, że 6 urodziny Tej Dziewczynki będą wyjątkowe.

Informacje do nadania kartki:

Oliwia Gandecka
ul.M.C.Skłodowskiej 11/26
65-001 Zielona Góra


Dziękuję z całego serca ;)

niedziela, 6 października 2013

Miłość

    Czy to heteroseksualna, biseksualna lub homoseksualna miłość jest we wszystkich trzech rodzajach. Nie ma różnicy w jakim wieku podejmiemy decyzję o swoim ukierunkowaniu. Często jesteśmy hetero tylko dlatego, że społeczeństwo tego od nas wymaga, a tak naprawdę chcielibyśmy uciec w objęcia tej samej płci. Ale co ja mogę wiedzieć, skoro jestem tylko szarym, heteroseksualistą mającym 15 lat, szczerze mówiąc osobiście nic, ale wystarczyło popytać kilku osób. Zadawałem różne pytania, dotykałem różnych wrażliwych aspektów, bi i homo seksualizmu. Szczerze mówiąc odpowiedzi tych osób, chwytały mnie za serce, czułem, że to co mówią, mówią z uczuciem. To było dla mnie coś niesamowitego, a zarazem cudownego.
    Wielu uważa, że inni niż hetero nie mają prawa bytu, że są chorzy itd, ale jakim prawem uzurpujemy sobie prawo do wydawania takiego wyroku? Takie zachowanie, nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo mnie obrzydza. Takie opinie są snute tylko dlatego, że kochają tę samą płeć, a nie przeciwną, dlaczego? Bo mają odwagę pokazać się i przyznać, że są inni, dlatego, że potrafią się przyznać do czegoś z czym prawdopodobnie nigdy się nie spotkaliśmy. Wywiady z tymi osobami, pozwoliły mi się zbliżyć do nich, wczuć się w ich odczucia, nastrój, by zobaczyć choć ich pryzmat rzeczywistości.
     Wielu odrzuca na sama myśli możliwości uprawiania seksu z tą samą płcią i również uważają,  że jeśli partnerzy są tej samej płci, robią to częściej. I to jest największe kłamstwo jakie kiedykolwiek usłyszałem, decyzja o przeżyciu swojego pierwszego razu, jest dużo później podejmowana. Osoby z którymi miałem przyjemność przeprowadzić wywiad, były otwarte na wszystko, co jest piękne, bo nie wstydzą się swojej miłości. Nie wstydzą się pokazać, że jest się z drugą osobą tej samej płci, nie wstydzą złapać się ze rękę, te osoby mają kilkukrotnie więcej odwagi, niż co poniektórzy z nas.
     "Miłość jest miłością", ten zwrot zawsze traktowałem jako najprawdziwszą prawdę, ponieważ to nie od nas zależy kto nam się będzie podobać. Piękno miłości występuje pod każdą postacią, nie zależnie od związku, wieku, wspólnie spędzonych lat.
Miłość jest piękna i nic tego nie zmieni.

Dziękuję osobom, które miały chwilkę by mi ją poświęcić, jesteście wielcy, nawet nie wiecie jak ogromni! Sprawcie by ludzie szli za wami murem, by również byli tak otwarci, stwórzcie z tego coś wielkiego. Z całego serca życzę Wam byście znaleźli/znalazły swoje drugie połówki.
Dziękuję ;)

piątek, 4 października 2013

Rzeczywistość.

    Szare życie, monotonność, ponurość a może rzeczywistość? W dzisiejszym świecie trudno jest znaleźć czas na zatrzymanie się, bo cały czas dokądś zmierzamy. Zakładamy "klapki" na oczy, które ograniczają nasze pole widzenia tylko do patrzenia na cel. Cele w życiu są ważne, ale codzienne dążenie do niego sprawia, że nie widzimy świata. Sprawia to, że każdy dzień wygląda tak samo, że jest monotonny i mogłoby się wydawać, że cały czas zataczamy koło, a chcielibyśmy iść naprzód. Trudno jest widzieć świat już nawet nie na różowo, ale chodzi o dostrzeganie jego kolorów. Tyle się mówi "chwytaj dzień" "nic dwa razy się nie zdarza", niech to będzie slang w reklamie ogromnej korporacji. Nie obchodzi mnie to, bo mówią szczerą prawdę, nigdy nie wrócimy do tego co było, dlatego trzeba czerpać z życia 200% by później to tylko wspominać.
     Życie w Polsce nie wygląda kolorowo, zresztą tak jak we wszystkich innych krajach. Każdy pracuje, każdy chodzi do szkoły, każdy ma coś, ale co z tak zwaną pozytywnością? Dlaczego niektórzy nie potrafią się bawić, na trzeźwo? Dlaczego tak tego się wstydzą? Nie znam pytania na tę odpowiedź, ale wiem, że gdy ktoś zacznie coś robić, taki skok w bok od rzeczywistości, wiem, że ludzie zrobią to samo za nim. Tylko dlaczego tak ciężko jest nam się wyrwać z tego "toru" dnia codziennego, ale boimy się to robić. Nie wiemy czy inni pójdą za nami, popatrzą się dziwnie, czy zadzwonią po policje, że organizujecie rozruchy. Nie mam tu na myśli organizowania nie wiadomo jak wielkich imprez, czy czegoś w tym rodzaju. Nic z tych rzeczy, mam tu na myśli chociaż, odwzajemnienie uśmiechu, miłych nie wulgarnych słów, a przede wszystkim szacunek do drugiego człowieka.
     Wczoraj o godzinie 17:10 odbył się flashmob, organizowany był przez fanclub One Direction, a ja im zapewniałem zaplecze techniczne, zezwolenia itd. Wszystko się udało, mimo ogromnego strasu, dziewczyny zatańczyły swoje, a po układzie poprosiły mnie o puszczenie Macareny. Spełniłem ich życzenie i zaczęło się coś czego nigdy nie widziałem na własne oczy. Obcy ludzie, osoby których w życiu na oczy nie widziałem, zaczęli się dołączać. Dołączyły się osoby w moim wieku, trochę starsze i nawet była jedna starsza Pani, ujęła tym serca wszystkich, którzy tam byli. Pomimo wieku, pomimo tego, że widownia była spora, Ona się dołączyła. Pokazała w ten sposób <czy zdaje sobie z tego sprawę czy nie>, że można się bawić i być pozytywnym bez względu na wiek, płeć i to kim jesteś.
    Każdy uwielbia zabawę, ale niestety niewielu jest tych, którzy nie wstydzą się do tego przyznać. Nie lubię, żyć monotonnie, nie lubię być nudny, uwielbiam robić coś innego. I nawet właśnie takie flashmob'y i ludzie którzy się dołączają pokazują, że fajnie jest się bawić. Dlatego nie wstydźmy się uśmiechnąć, do drugiej osoby, nie wstydźmy się pomóc. Po prostu BĄDŹMY POZYTYWNI :D

czwartek, 3 października 2013

Dystans.

    Ten wpis będzie będzie trochę ukierunkowany na osoby będące w związku.
Będąc z kimś zawsze chcemy spędzać z tą osobą jak najwięcej czasu, chcemy ją widzieć, słuchać, dotykać, czuć jej bliskość, lecz nie zawsze jest tak pięknie. Nie zawsze jest tak pięknie jakbyśmy tego chcieli, nie zawsze się to do końca udaje co sobie zaplanowaliśmy. Jedni drugą połówkę mają 100m od siebie, drudzy mają 3 km, a inni mają Ją w innej miejscowości. Gdy mówimy o osobach mających sporą odległość między sobą mają na szczęście Skype, Gadu-Gadu itd. co pozwala im na nieograniczony kontakt. Ale popatrzmy na Tych którzy mają swoją/ego dziewczynę/chłopaka niedaleko od siebie, są pary który prawie codziennie się spotykają, a są też takie maja blisko, a jednak tak daleko. I nie mam tu na myśli odległości, chodzi mi o to, że jedna ze stron cały czas jest zabiegana, cały czas gdzieś musi lecieć.
     Jednym z częstszych wyjść z takiej sytuacji jest zdanie "wybacz, no ale tak wyszło" albo "nie mogę bo muszę coś zrobić" potem słyszymy przeprosiny, wyrazy skruchy itd. Ale co to nam da, zwróci nam ten czas bez drugiej osoby, albo opowie wszystko to co mieliśmy jej do przekazania? Nie! Te słowa to tylko zaklepanie rany, ale kolejne takie momenty będą jak rana posypana solą, bolesne, nie gojące się i pozostawiające ślad. Po pierwszych kilku sytuacjach jesteśmy w stanie jeszcze to zrozumieć, ale jak wszystko się kończy, kończy się i również nasza wiara i cierpliwość. Nie wierzymy już w te przeprosiny, bo i tak dalej będzie to samo, nie wierzymy gdy nam powie, że np. we wtorek ma czas się spotkać. To nie jest nic dziwnego, każdy tak reaguje, no ale co dalej. Co gdy bardzo byśmy chcieli być  tą osobą jak najczęściej, a Ona zazwyczaj nie może? My możemy tylko czekać....
     Byłem i jestem w takiej sytuacji, że czekam na dziewczynę bo ciągle "coś", ciągle ma jakieś zajęcia, a ja jestem wierny i cierpliwy. Ale muszę się przyznać, że jest to bardzo męczące, trudno jest czekać na coś, nie wiedząc kiedy to nadejdzie, kiedyś czekałem 10 miesięcy i nic nie nadeszło. Ale teraz jestem, <choć bardzo zmęczony> silny, bo moja dziewczyna zasługuje na to bym na Nią poczekał, choć czasami przychodzi mi zalać się smutkiem i łzami nie poddaję się... Nie ma stałego "przepisu", że powinno czekać się na drugą połówkę. Mamy ten obowiązek gdy wiemy, że ta osoba jest tego warta po wcześniejszym poznaniu, a jeśli osoba nie jest warta nas i naszego czasu, nie warto się w to dalej angażować.
    Bycie zakochanym to trudna sztuka, miłość oślepia, ale też uczy latać, co sprawia, że nie potrafimy racjonalnie ocenić stanu rzeczy i wtedy pomagają nam najbliżsi przyjaciele. To oni pierwsi nam mówią, że coś jest nie tak, to oni widzą i wiedzą co z tego będzie.

Znajmy naszą wartość, ale też drugiej osoby, przyznanie się do tego, że ktoś nie jest nas wart to wcale nie oznacza, że popadliśmy w samozachwyt. 

środa, 2 października 2013

Pasja.

     Jest nieodłączną częścią życia każdego z nas, nie ważny jest wiek, nie ważne to czy jestem chłopakiem czy dziewczyną. Każdy ma coś co po prostu go "kręci" wszystko co dla jednych może być czymś normalnym i codziennym, dla innych może to być coś ważnego. Często osoby, które mają nieco inne zainteresowania niż te które są uważane za normalne są przez innych wyśmiewane. I powiedzcie mi jakim prawem? Jakim prawem wyśmiewamy kogoś tylko dla tego, że interesuje go coś zupełnie nie z naszej bajki, nie mamy do tego prawa. Każdy jest inny i każdego będzie interesować coś innego, a czy to będzie zbieranie znaczków, kolekcjonowanie motyli, czy zbieranie tribali.
     Moją pasją jest akustyka, mam tu na myśli nagłośnienie sceniczne (wzmacniacze konsolety kolumny itd.) uwielbiam przy tym grzebać i się zatracać, ale ze względu na wiek nie mogę nigdzie "doczepić" się nawet jako asystent. Z tego powodu zajmuję się swoją drugą pasją jaka jest modelarstwo (sterowane samochody, samoloty, łodzie itd.). Za każdym razem gdy ktoś się mnie pyta co lubię robić i mu odpowiadam, zawsze na jego twarzy pojawia się grymas w  stylu "Boże co za nudziarz". Większość ma na to pogląd, że to grzebanie w drewnie albo zabawa dziecięcymi samochodzikami, co jest złą interpretacją, co powoduję, że przez kolejne 5 min. tłumaczę czym to tak naprawdę jest.
     Nie jest łatwo się wyróżniać spośród społeczeństwa, bo gdy się czym wybijemy, zostaniemy od razu "sciągnięci" na ziemię negatywnymi komentarzami i docinkami. Co sprawia, że schodzimy do tych akceptowanych przez towarzystwo kryteria i je spełniamy.
     Nie ważne co lubisz robić, nie ważne ile przy tym spędzasz czasu, nie ważne jest również to jak to odbierają inni, ale najważniejsze jest to by to Tobie sprawiało przyjemność. Masz prawo do robienia czego chcesz bo to Twoje życie, jeśli Cię coś uszczęśliwia trzymaj się tego i rób to dalej nie patrząc na komentarze.
Uwierz w siebie, uwierz w swoje możliwości i rób to co kochasz mimo wszystko! Bo dzięki temu jesteś szczęśliwy/a!

niedziela, 29 września 2013

Ważne.

    Na wszystko się czeka, dłużej-krócej, mniej lub bardziej niecierpliwie, a im ważniejsze tym większe zniecierpliwienie. Często słyszymy "jak się spotkamy to Ci powiem" "musimy porozmawiać" itd. domyślamy się, że to będzie coś ważnego. Zaczynamy tym żyć, rozmyślamy, konwertujemy i szukamy odpowiedzi szybciej niż chce tego druga osoba. Marzymy o tym co ona może nam powiedzieć, ale co to nam da gdy dowiemy się przed czasem. Staje się to dla nas tak ważne, że zapominamy o wszystkim innym i żyjemy tylko tym. To ma swego rodzaju magię. Bo to magia tkwi w tajemnicy, nie wiemy co powie nam druga osoba nie wiemy co odkryjemy i strasznie nas to kręci. Lecz nie zdajemy sobie sprawy z tego, że gdy odgadniemy ją przedwcześnie czar pryśnie a wraz z tym urok tych słów czy czynów.
    Czekanie jest ciężką sztuką i nie wszyscy potrafią czekać, szczególnie w miłości. Zakochujemy się w kimś i zaczynamy z tą osobą od razu, nie znając się, nie znając wad i zalet. Nie potrafimy poczekać, poznać i pomyśleć czy będzie nam dobrze z tą osobą, to jest najtrudniejsza sztuka, ale gdy ją opanujemy powstanie z niej coś najpiękniejszego. Ważne jest znać drugą osobę, ważne jest wiedzieć jaka jest, ważne jest ją znać "na wylot". Często na te najważniejsze słowa czy decyzje musimy długo czekać, a gdy je usłyszymy/zobaczymy nasza radość będzie nie do opisania.
     W związkach czekanie jest na porządku dziennym, aż wróci ze szkoły/pracy, zadzwoni do mnie, itd. itd.
Sam często się zastanawiam za ile będę mógł ja zobaczyć/usłyszeć się ze swoją dziewczyną, czy: kiedy będziemy mogli gdzieś wyjść razem na spacer. Zdarzyło mi się, że nerwy mi puściły i straciłem nadzieję na jakikolwiek kontakt z jej strony, ale pewnego razu do mojej głowy przyszło pewne porównanie. Choć może śmieszne, to lubię sobie w ten sposób to tłumaczyć:
jestem jak houston po zerwanym kontakcie z kosmonautą, czekający w nerwach na najważniejsze informacje.
     Możecie się śmiać i uważać to za głupie porównanie, ale to mnie podpiera na duchu, że ta "wiadomość" w końcu dojdzie. Trudno jest wierzyć w coś nie do końca pewnego. Na to "coś" (czymkolwiek to jest) ważnego czeka się najdłużej, a satysfakcja z doczekania tego będzie ogromna.

Zmieńmy coś!

    Szczerze mówiąc ten wpis jest bardzo związany z tym co przeżyłem, czułem i zmianą jaką przeszedłem po tym. Każdy ten kto żyje życiem, stale coś zmienia w nim, nie ważne kiedy, nie ważne w jaki sposób, zmiany są na porządku dziennym. Każdy chce kimś zostać, coś osiągnąć, prościej mówiąc, nasze życie polega na ciągłym dążeniu za czymś. Ale nie na tym to polega, większość z nas jest zainteresowana tylko własnymi sprawami.. Niewielu potrafi się zatrzymać- powiedzieć STOP, rozejrzeć się w okół i dostrzec to co go otacza. W jednym z poprzednich postów jak pamiętacie pisałem o docenianiu. No właśnie mało ludzi potrafić docenić to co ma, co powoduje, że jest się ślepym na innych
     W dzisiejszych czasach nie ma nic na stałe, uczucia i wartości zmieniają się z dnia na dzień "wczoraj był nowością, dzisiaj już zepsuty"- Jacek Mejer. To w nas jest siła, to w nas jest nadzieja na to, że stworzymy świat lepszym, mamy ogromny potencjał, tylko musimy się nauczyć go wykorzystywać. I prawdę mówiąc, patrzę na ten świat każdego dnia, doceniam jego piękno, ale to co ludzie z nim robią jest żenujące. Nie mówię o jakiś cudownych decyzjach czynach itd. ale ginie między ludźmi kultura, troska i szacunek. To straszne: ilu jest "dresików", którzy tylko patrzą komu by tu wp***olić, to straszne ile jest chamstwa w stosunku do drugiego człowieka, to straszne, że ludzie nie potrafią zachować choć odrobiny kultury. A my? Popatrzmy na nas, na siebie jesteśmy, jak marni jesteśmy, a najważniejsze to kim jesteśmy. Zastanówmy się ile razy powiedzieliśmy coś niepotrzebnie, ile razy mogliśmy zrobić coś dla drugiego człowieka co dla nas było błahostką.
     Ja. Choć trochę mi to zajęło, zrozumiałem, że od życia należy brać. Należy brać wszystko co można, ale trzeba zwrócić więcej. To nic skomplikowanego: jeśli ktoś nam pomaga, nie wstydźmy się jej przyjąć, lecz gdy On będzie potrzebował pomocy nie możemy się odwrócić, dajmy z siebie jak najwięcej dla tej osoby bo nam pomogła. Na tym polega branie i oddawanie, choć wielu jest nauczonych tylko brać i nic nie dawać w zamian. I na tym polega zmiana, zmieńmy się z małych chytrusków, którzy by tylko chcieli brać i zagarniać dla siebie wszystko co się da, na ludzi, którzy nie wstydzą się dać czegoś drugiej osobie, czy jej pomóc. Coś nam się stanie? Nie!


"[...]Miłość którą darzę życie bo
Jest piękne chociaż czasem daje w kość
Ale kocham, całym sercem [...]"

czwartek, 26 września 2013

Porównywanie.

     Każdy kto ma brata/siostrę, kuzyna/kuzynkę, był chociaż raz do Nich porównani. Zazwyczaj się zaczyna od: "czemu nie możesz być jak Twój brat", "On/Ona w Twoim wieku osiągnęli więcej", na początku zauważamy to, a później staje się to dla nas chlebem powszednim. Nie reagujemy na to bo przywykliśmy do tego, że jesteśmy gorsi od tej osoby. Ale są też Tacy, którzy nie przywykli do tego, każde takie słowo wykierowane w ich osobę, jest jak kula, która ich co raz mocniej "dobija", co powoduje, że ich poczucie wartości maleje do minimum. Nie wiem czy to akceptujecie, czy przez to płaczecie -nie wiem.
     Chodząc do szkół (podstawówka i gimnazjum) gdzie chodził mój starszy brat, spotykałem nauczycieli, którzy Go również uczyli. Często od Nich słyszałem: "Twój brat był super sportowcem", "Twój brat był dobrym uczniem, a czemu nie jesteś pod tym względem do niego podobny". Tego typu zwroty, dość często słyszałem, dotykały mnie mniej lub bardziej, ale jednak gdzieś to poczucie bycia gorszym we mnie siedziało.  
      Zastanawiałem się co robię źle, nie rozumiałem o co Im chodzi, nie rozumiałem co jest nie tak. Przyzwyczaiłem się, że nie byłem taki jak On, myślałem, że to coś negatywnego, ale myliłem się i to bardzo. Po kilku latach takiego porównywania mnie do Niego, zrozumiałem, że nigdy nie będę Nim, ani On mną. Zrozumiałem, że każdy jest inny, że jestem kimś zupełnie innym, choć jest mi bardzo bliski. Wtedy byłem dumny, dumny że nie jestem kimś, kim nigdy nie byłem, że jestem sobą i to jest najważniejsze. Teraz się cieszę, że nie ugiąłem się pod presją nauczycieli, by być jak mój brat.
    Każdy z nas jest inny, jest jedyny w swoim rodzaju, każdy się wyróżnia w jakiś sposób. Ty i Ty i każdy jest jak diament, piękny i jedyny w swoim rodzaju, nie do podrobienia. To jest najważniejsze, by być sobą i nie udawać przed kimś, tego kim sami nie jesteśmy.

Kocham swojego brata, a to że nie chce być nim nie oznacza, że uważam go za nie wiadomo kogo, po prostu chcę iść własną drogą.