niedziela, 27 kwietnia 2014

Dzisiaj.

"Dzisiaj jest jutrem, o które martwiłeś się wczoraj"
                                                       -John Tindsley


    Czy dzisiejszy dzień w stu procentach przypomina dzień, który sobie wczoraj wymarzyłeś? Czy to co zaplanowałeś na zrobienie wczoraj, dzisiaj zrobiłeś? Czy to co złego Cię spotkało, dzisiaj to pożegnałeś?
    Ciekawe pytania prawda? Nie wiem jak Was, ale mnie zaciągnęły do przewlekłej refleksji, ale w końcu przytaknąłem na każde pytanie. Ponieważ dziś jestem szczęśliwy, bo mam wszystko co jest mi do szczęścia potrzebne, nauczyłem sobie radzić z problemami, albo z nimi żyć - po prostu jest pięknie. Ale do tego wszystkiego dochodziłem tygodniami, miesiącami, a niektóre sprawy rozwiązywałem nawet latami i jestem z tego dzisiaj dumny.
    Na wstępie przytoczyłem cytat John'a Tindley'a, nie bez powodu i tak samo nie zadałem Wam tyle pytań. Wiele osób chcę być szczęśliwymi, wiele osób marzy o własnej wielkości, i świetnie, ale co z tego jeśli nie robią nic, jeśli w ogóle nie posuwają się naprzód, by do tego dojść. Za każdym razem wysłuchuję przeróżnych wymówek, jednych lepszych, drugich gorszych, ale za każdym razem słyszę taką sztuczną wiarę takich osób w te słowa.
    Jeśli chcecie być szczęśliwi - bądźcie, jeśli chcecie coś osiągnąć - idźcie po to, jeśli myślicie, że wasza wymówka jest odpowiednia - porzućcie tę złudę. Jeśli potrzebujecie na to idealnej chwili - wybierzcie zwykłą i sprawcie by stała się idealna.
    Widzicie jakie to proste? Nie wymagam wiele, nie wymagam byście ściągnęli mi gwiazdkę z nieba. Tylko proszę o coś, co Wam być może pomoże, co może sprawi, że na Waszych ustach pojawi się uśmiech, albo chociaż przemyślicie te słowa.
    Po prostu nie czekajcie na nic, ani na nikogo, jeśli czegoś chcecie, to wyruszcie po to, a już za Wami będzie najgorszy moment. Nie rozmyślajcie czy wybraliście słusznie, czy nie, jeśli wyruszycie i dojdziecie do miejsca, o którym myśleliście, wtedy zapytajcie siebie, czy Wam to odpowiada, jeśli jednak tak się nie stanie, zmieńcie kurs i idźcie tam!

środa, 23 kwietnia 2014

Bądź fenomenalny.

    Miałem piękny sen. Sen, który mam nadzieję nigdy się nie powtórzy. Sen, o którym marzą miliony. Sen, który pokazał mi jak wielkim mogę być ja i Ty. Sen, w którym o wielkości człowieka stanowi jego psychika, serce, ciało i umysł - te cztery rzeczy są najważniejsze. Sen, który zapewne nigdy się nie powtórzy. A może kiedyś stanie się rzeczywistością.
    Czemu nie chcę by się powtórzyły? By nie kusiły. Plany i obrazy wielkości zapamiętałem, całą drogę też, wszystko już wiem, lecz teraz tylko zostało mi dojście do potęgi, swojej własnej potęgi. Jednak nie można pędzić po tej drodze. Niestety do wielkości i potęgi, dochodzi się małymi kroczkami, bardzo powolnymi, ale czy gdzieś nam się śpieszy? Aby osiągnąć wielkość wszystkie 4 rzeczy musimy nieść w sobie: czy to w sercu, czy głowie. Im dalej zajdziemy tym cięższe problemy napotkamy na swojej drodze, ale dzięki nim nasza siła będzie rosnąć. Powoli będziemy stawali się silniejsi. Każdy z nas!!! Choć każdy rozwija się inaczej: jedni szybciej, drudzy wolniej, ale to nie jest ważne! Nie patrz na brata, nie patrz na znajomego, nie patrz na wroga, może i szybciej, ale to nie jest ważne. Ważne jest to byś Ty mimo wszystko się nie zatrzymywał i krok po kroczku dalej dążył do własnej potęgi.
    I idźmy po to! I pragnijmy tego jak niczego innego bardziej. Dążmy do tego upragnionego, wyśnionego celu! Róbmy wszystko co w naszej mocy, by to zdobyć własnymi siłami, bo tylko to tak naprawdę przyniesie nam szczęście.
                      IM CIĘŻSZA JEST WALKA TYM WSPANIALSZE ZWYCIĘSTWO.

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Dziewczyno!

"Dziewczyno jak wino uderzasz do głowy, aniele tak wiele dla Ciebie bym zrobił"
    Hmmm….Od razu melodia piosenki "Aniele" wykonanego przez Mezo, lecz nie dzisiaj o tym  Chciałbym Wam dzisiaj opowiedzieć o czymś co mnie przeraża, zatrważa, szokuje i denerwuje (oczywiście jest to moja opinia). Chodzi o podejście dziewczyn (przeważnie nastolatek) do swojej wagi i figury.
    W dzisiejszych czasach modne jest bycie szczupłym (UWAGA!: nie chudym), posiadanie ładnej sylwetki stało się najważniejszą rzeczą, którą trzeba posiadać. Wszystko pięknie, ładnie, kolorowo, jednak rzeczywistość jest zupełnie inna. Każda dziewczyna ćwiczy, odchudza się, bierze jakieś witaminy czy coś w tym rodzaju, i świetnie! Lecz granica dzieląca normalność od grubej przesady jest bardzo cienka i łatwo ją przekroczyć.
     W moim otoczeniu są znajome, które potrafią łykać tabletki "usuwające" uczucie głodu, czy hamujące apetyt. Ilość przyjmowanego pokarmu jest nieproporcjonalna do ilości stosowanych ćwiczeń na siłowni/fitness. A mimo to ślepo brną do "pięknej" sylwetki. Nasuwa się pytanie- po co? Jaki w tym sens, skoro tej sylwetki nie ma? Ilość zakompleksionych dziewczyn w dzisiejszych czasach jest ogromna, bo każda uważa, że może być jeszcze chudsza. Często nawet nie patrzą na to jak wyglądają, patrząc tylko na swoją wagę. Wyobraźmy sobie tę piękną, szczupłą dziewczynę, która świetnie wygląda, a mimo wszystko ilość kilogramów pokazywanych na wadze jest według niej za duża i po dłuższym czasie głodzenia się i robienia ćwiczeń, osiąga wagę, która ją zadowala, lecz wygląda teraz jak kupa kości przybranych w ludzką skórę (niestety miałem kontakt z takimi dziewczynami).
    Może mówię to w oburzający sposób, może w dość arogancki, ale niestety taka jest rzeczywistość... Żyjemy w świecie skrajności, a takie incydenty, głodzenia, "przeginania" z ilością ćwiczeń, niestety są na porządku dziennym.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Podaj dalej!

Przyjmij, zatrzymaj i podaj dalej - trochę miłości.
    Widzisz leżącego? Podaj mu rękę. Twojej znajomej coś wypadło? Podaj Jej to. Widzisz smutnego człowieka? Usiądź koło niego. Pokaż innym, że umiesz podzielić się odrobiną swojej miłości, a inni zrobią to samo.
    Dziś spoglądam na znajomych, na ludzi między którymi mieszkam i jestem na co dzień i to co widzę, sprawia, że ogarnia mnie smutek. "Dlaczego?" - zapewne pytacie. A ja Wam odpowiem: "Bo miłość ginie w społeczeństwie!" Coraz rzadziej spotykam empatię i kulturę wobec drugiej człowieka.
    "Kochaj bliźniego swojego, jak siebie samego", po tych słowach wyobraźmy sobie: jak bardzo nasz świat, by się zmienił, ile razy przyjemniejszy by był.
    Ty pomożesz komuś, ten ktoś jeszcze innej osobie i tak ten "łańcuszek" będzie się powoli wydłużał, a gdy przyjdzie czas i potrzeba, to miłość, którą dałeś/łaś od siebie wróci do Ciebie i to ktoś pomoże Tobie. Nie każdy ma wpływ na grupę, ale każdy ma mały wpływ na drugiego pojedynczego człowieka i to wystarczy, by już coś zmienić w czyimś życiu .
    A co! Niech się śmieją! Niech dokuczają! Ale jeśli ja pomagam innym, to wiem, że robię coś dobrego. Nie muszę usłyszeć "dziękuję", ani żądnych innych, bo wiem, że zrobiłem coś dobrego dla drugiego człowieka, a kto wie, czy nie byłem pierwszym tym ogniwem "łańcuszka" i kiedyś to do mnie wróci? Może, ale nie mogę tego oczekiwać, czy wymagać.

Nie ważne kim jesteś, gdzie jesteś, ani co robisz: zrób coś dla kogoś innego, a dobro wróci....