piątek, 29 listopada 2013

Szczerość

    "Bądź szczery/a", "nie okłamuj mnie", "mów mi wszystko"
Kojarzycie te słowa? Może z pewnych sytuacji, które przeżyliśmy, a może po prostu tak się zwracamy do kogoś. Większość z nas poznając nową osobę, liczy na to, że będzie szczera i prawdomówna. Niestety nigdy nie dostajemy tej pewności, nigdy nie możemy być stuprocentowo pewni, że osoby z naszego otoczenia nas nie okłamują. Kłamstwo od zawsze było na porządku dziennym. Choćbyśmy nie wiem jak się zapierali, a nasze rozmowy byłyby nagrywane i weryfikowane, zawsze się znajdzie jakieś kłamstwo. Znajomo brzmi, prawda?
    Jedyną nadzieją w uczciwość i prawdomówność jesteśmy my sami. No bo nie możemy oczekiwać czegoś od innych skoro sami się tego nie trzymamy. Chcemy prawdy i szczerości? Wiele możemy oczekiwać od otoczenia, ale to nic nie da jeśli nie zaczniemy od samego siebie. Bo to praca nad własnym JA już sprawi, że część otoczenia się zmieni. Jeśli my będziemy szczerzy to inne osoby też zaczną się zmieniać biorąc przykład z nas samych. Proste i banalne? Niestety to już jest kłamstwo. To nie jest proste- przyznać się do czegoś negatywnego we własnej osobie. Każdy chce być lepszym od drugiego i mało jest osób potrafiących przyznać się przed samym sobą, że zrobili coś źle. To jest walka! Walka z samym sobą! Przełamanie się i chęć zmiany, ale jeśli uda nam się z tym uporać to reszta przyjdzie z mniejszym trudem.
    Chcemy szczerości w związku. Chcemy by druga połówka nie miała przed nami sekretów, by nam po prostu ufała. Ale zanim zaczniemy tego wymagać, zastanówmy się i spytajmy samych siebie: czy zrobiłem wszystko co mogłem by Ona mi zaufała, czy jestem godny jej zaufania? Jeśli zawiedliśmy na czymś, to czemu chcemy wymagać zaufania jeśli z własnej inicjatywy nie daliśmy drugiej osobie? Trudno jest stanąć przed lustrem i wypomnieć sobie błędy, które popełniliśmy oraz które dalej popełniamy. Jeśli chcemy zaufania to sprawmy byśmy byli tego godni. Nie jest to prosta sztuka. Zaufanie buduje się miesiącami czasami nawet latami, ale myślę, że "nagroda", która na nas czeka na końcu tej krętej drogi będzie zadowalająca.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Trochę szczęścia

    Chęć do życia, kochanie życia za to jakie jest. Niech każdy z Was teraz czytając ten tekst przerwie i pomyśli o swoim życiu. O tym co mamy, o tym co daje nam szczęście, o tym co nas smuci. Niech teraz każdy z Was przyzna się przed samym sobą: czy myśleliście o samobójstwie i czy rzeczywiście próbowaliście je popełnić. Myślę, że każdy z nas (bo ja również) myślał kiedykolwiek samobójstwie, nawet nie jako czyn, który chcemy popełnić, ale zastanawialiśmy się nad różnymi jego aspektami. I niech teraz każdy z Was spyta się samego siebie, czy jest szczęśliwy w życiu. Czy wszystko to co posiada i ma zaplanowane uszczęśliwia go każdego dnia.
     Wśród nas są osoby nieszczęśliwe, smutne podbite na duchu. Widzimy ich na każdym kroku, ale nie wiecie czemu te osoby mają taki nastrój. Możemy im ulżyć pytaniem: co się dzieje? Ale to nie wszystko. To tylko chwilowa ulga, bo ta osoba mogła wyżalić niekoniecznie na temat.
     Chodząc do szkoły od najmłodszych lat, jesteśmy ograniczani, zamykani do tego co powinniśmy zrobić na lekcjach. Nauczyciele mają konspekty, notatki do podyktowania i już, wszystko wygląda schematycznie. Żyjemy wedle ustalonych z góry planu, uwięzieni w szarości rzeczywistości i zapominamy o najważniejszym: naszym szczęściu. Najważniejszą rzeczą w życiu jest odnalezienie tego co nawet w najgorszych momentach da nam szczęście. Ilu ludzi popełniło samobójstwo bo nie było szczęśliwym w życiu i powiedzieli sobie, że pozostanie tak już na zawsze. Ilu ludzi jest przygnębionych z tego powodu, że nie znaleźli tego co ich uszczęśliwia. Przerażające prawda? Pomyślmy o tych wszystkich naszych miłosnych problemikach, czy o błahych kłótniach i my uważamy to za życiowe rozterki. A teraz chciałbym Wam powiedzieć coś o pewnym człowieku, którego kocham. Jest nim Nick Vujicic. Może wiecie, może nie, ale urodził się bez kończyn i jedynym co ma to (nazwane przez niego) kurczące udko. W wieku 8 i 10 lat próbował popełnić samobójstwo, bo nie wierzył w to, że przyjdzie dzień, w którym odnajdzie szczęście. Jedyną rzeczą, która powstrzymywała go od śmierci była to miłość jego rodziców.
    Ale pomimo tego, że nie wierzył w odnalezienie szczęścia, w końcu je znalazł. Ludzie często się go pytają: Nick dlaczego jesteś taki szczęśliwy, pomimo tego wszystkiego? Odpowiedź była krótka: znalazłem to co daje mi szczęście- miłość do ludzi.
    Taka prosta miłość do drugiego człowieka go uszczęśliwia. Wyobrażacie to sobie? Bo nawet mi jest ciężko, ale już nie o to chodzi. W życiu chodzi o to by odnaleźć to co będzie nas cieszyło każdego dnia.
Bo to właśnie dla tego szczęścia żyjemy. Każdy z nas to szczęście odnajdzie w czymś innym. Każdemu z nas przypadnie do gustu co innego. Nie jestem Tobą, ani Ty mną! Śmiało każdy z nas może się pochwalić: tak jestem jedyny taki na całym świecie, każdy z nas może to śmiało przyznać i nie wstydźmy się naszej wyjątkowości.. Nie ma drugiego jak Ty, nie ma drugiego takiego jak ja!
Bo to niemożliwe. I za to Was kocham, za waszą wyjątkowość!


Ja znalazłem swoją odrobinę szczęścia: w tym, że mam rodzinę, w tym, że jestem zdrowy i nie mam żadnych problemów, doceniam samego siebie i to mi sprawia szczęście, że jestem kimś.

środa, 20 listopada 2013

Cierpliwość

    Od najmłodszych lat borykamy się z problemami wyczekiwania na różne okazje: czy to Gwiazdkę czy Urodziny czy inne ważne dla nas Święto. Zawsze zniecierpliwieni czekamy. Liczymy dni, godziny, planujemy co będziemy wtedy robić, co się wtedy stanie. Pamiętam jak w wieku 7-8 lat zawsze w Gwiazdkę nie mogłem się doczekać momentu rozdawania prezentów i otwierania własnego. Dzisiaj nic się nie zmieniło, może priorytety, ale dalej czekam. Mój tata pracuje za granicą (co zapewne nie jest niczym nowym), ale czekam aż przyjdzie dzień w którym będę mógł przywitać swojego tatę słowami "jak dobrze, że już nie wyjedziesz"wiem, że przyjdzie taki dzień, ale nie wiem kiedy. Może to dość ckliwa historia, ale prawdziwa i nie chodzi mi o wyżalenie się, ale o ukazanie tego jak nasze priorytety, w ciągu mijającego czasu, zmieniają się.
     Jednak te oczywistości uczą nas spokojnego czekania, czyli cierpliwości we wszystkim. Priorytety się zmieniają, bo dorastamy, rozumiemy coraz więcej itd., ale to One nas powoli uczą. Nieraz już to mówiłem, ale powtarzać to dalej będę: cierpliwość to ciężka i piękna sztuka, ale jeśli ja opanujemy to wiele rzeczy przyjdzie nam z łatwością. Wiele jest sytuacji codziennych, w których czekamy, jest wiele rzeczy które może przyjdą może nie i nie wiemy to nadejdzie. Trudno jest wierzyć, że przyjdzie to coś niepewnego, nie wiemy czy to się stanie, ale możemy tylko czekać.
    Pokłóciliście się kiedyś z przyjacielem/przyjaciółką- nie okłamujmy się, zawsze przytrafi się jakaś sprzeczka nawet niewielka, ale jest. Druga połówka się na Was obrazi, odwróci się , bo ją czymś zirytowaliśmy. Znacie to uczucie, że gdy to widzicie stajecie na głowie by ta osoba się do nas chociaż odezwała, przepraszamy, ale nic to nie daje. Dlaczego? Nie dlatego, że ta osoba ma nas w d*pie, tylko dlatego, że nie chce w ferworze nerwów powiedzieć nam czegoś przykrego. Te najbliższe osoby nawet, gdy są na nas mega wku*wione potrafią się o nas zatroszczyć, by nie powiedzieć nam przykrości. To nie jest tak, że rozmowa wszystko załatwi, czasami trzeba zamilknąć i czekać. Czekać aż tej osobie opadną nerwy i wtedy na spokojnie porozmawiać.

Jeśli powiedzieliśmy dużo, a nawet dużo za dużo, okażmy trochę cierpliwości poczekajmy i dajmy tej osobie czas, bo nie milczy wobec nas by zrobić nam na przekór, tylko nie chce powiedzieć czegoś co mogłoby nas zranić.

wtorek, 19 listopada 2013

Powrót do przeszłości

    II wojna światowa, nie znam osoby, która nie wiedziałaby czym była i co się w niej działo. Mojej osobie też nie jest to temat obcy ze względu na chęć poznania historii tego wydarzenia. Lecz nie chodzi tutaj o historię, nie chodzi o przebieg wydarzeń, chodzi o coś innego- o ludzi. To ludzie ją zaczęli, to ludzie w niej ginęli, to ludzie byli jej ofiarami, to ludzie sprawili, że się skończyła. Dzisiejszego dnia pojechałem na wycieczkę szkolną do niemieckiego obozu koncentracyjnego Groß-Rosen. Wiele czytałem na temat obozów niemieckich na terenie Polski, wiele filmów widziałem o tej tematyce, zdawałem sobie sprawę ilu ludzi tam zginęło.
     Lecz nie byłem świadom tego jak to wygląda "na żywo" nigdy nie widziałem tych miejsc, nie mogłem zobaczyć tego na własne oczy, aż do dzisiaj. Będąc w tym miejscu, mogłem dosłownie się w czuć jak to mogło wyglądać. Widziałem ich prycze, widziałem miejsca pracy, ten budynek, który dziś nazywamy kuchnią i warunki w jakich Oni żyli. Wtedy tak naprawdę zdałem sobie sprawę z tego co się wtedy działo i jak to wyglądało. Samo przeżycie jest przerażające, ale jeśli ktoś naprawdę chce zrozumieć coś więcej niż tylko puste wiadomości z podręczników. Jakie cierpienia ludzie przeżywali w takim obozie, bo już nawet nie chcę wspominać o różnych eksperymentach czy doświadczeniach przeprowadzanych na więźniach.
     Podczas tej wycieczki uświadomiłem sobie jak okrutni są ludzie, jak potworną rasą jesteśmy. Ludzie potrafią być tak zaślepieni własnymi ambicjami, że posuną się do każdego czynu by go osiągnąć. Rozpętała się wojna, ginęli cywile i żołnierze, a dlaczego ? Bo mamy ambicje do których dążymy nie zważając na wszystko inne. Istnienie takich pomników, powracanie do tamtych chwil jest jak blizna. Blizna przypominająca jak wygląda wojna, jak ludzie giną i są wtedy traktowani. Jest to ciężkie brzemię, które musimy nosić by nigdy taka sytuacja się nie powtórzyła. 

niedziela, 17 listopada 2013

Krople wody

 To ja, to Ty- krople wody
 Jesteś teraz na szczycie, ale zaczynasz spadać z góry sukcesu
 W ciemną otchłań ciemnego oceanu kropli, takich jak Ty
 Zanim spadniesz, masz chwilę zastanowienia na przyszłość
 Wpadniesz w ciemność oceanu lub nurt tej rwącej rzeki w dolinie
 Nie ważne co wybierzesz i gdzie pójdziesz
 Ale jeśli wybierzesz swoją drogę przyjdzie dzień.
 Dzień upału, dzień gorąca
 Który sprawi, że wyparujesz i uniesiesz się ponad wszystko
 To co było kiedyś dla Ciebie górą teraz jest tylko marnym wierzchołkiem
 W porównaniu do tego co osiągnąłeś/łaś teraz.

    Brzmi tajemniczo prawda? Porównanie ludzkiego życia do losu kropli wody, szczerze mówiąc wziąłem z jakiejś piosenki (której tytułu nie umiem przytoczyć). Życie wszystkiego wygląda schematycznie: narodziny-życie-śmierć, wszystko ma swój początek i kres, nawet taka kropla wody. W naszym życiu przychodzi moment, że odejdziemy od góry opieki, szczęścia i radości którą dali nam rodzice, by zacząć samemu budować swoją górę sukcesu. Stajemy się samodzielni, wręcz dorośli, decydujemy sami o tym kim chcemy być, co chcemy robić itd.
     Życie nie polega na ciągłym byciu zależnym od kogoś, nie polega też na tym, by iść utartymi szlakami. Oczywiste jest to, że są osoby, którym nie przeszkadza to, że jest jak każdy, idzie za tłumem i nie robi nic szczególnego. Niestety (a może i dobrze :D) nie jestem w gronie tych osób, sam staram się obierać nowe drogi, oraz wyznaczać sobie nowe cele. Chcę wychodzić po za schematy codzienności, nie chcę  być tylko zwykłą szarą jednostką, chcę przechodzić przez bariery rzeczywistości, monotonii itd. oczywiście w sposób pozytywny.
     Ale co mi daje to, że wyjdę po za utarty schemat, co da to, że będę inny niż reszta? Dla was to może być czymś dziwnym, ale przyznam się, że dla własnej osoby. Sprawia mi to przyjemność, że nie jak wszyscy uśmiechnę się w autobusie bo usłyszałem fragment ulubionej piosenki. Pierdoły prawda? Teraz pewnie sobie myślicie, że co ten idiota wypisuje? Tak właśnie! Takie pierdoły sprawiają, że możemy odbić się od szeregu rzeczywistości.
     I o to chodzi by nasze decyzje były podejmowane przez nas, nie ważne co zrobimy, pracujmy by osiągnąć własne cele i pragnienia, bo gdy już to zrobimy to ten wierzchołek góry z której spadliśmy będzie tylko marnym wzniesiem, na które patrzymy z wyżyn spełnienia i sukcesu.



czwartek, 14 listopada 2013

Polska

    Zdaję sobie sprawę, że 11 listopada już za nami, ale piszę ten wpis specjalnie tak późno, bo co miało być w mediach było, jak miały być jakieś marsze były, jak widział to internet, też zdążyłem zobaczyć.

    Nie jestem historykiem, nie będę Was męczył datami. Dziś chodzi mi o to jak my w dzisiejszych czasach obchodzimy to święto. Czy to Wrocław, Warszawa, Łódź, Poznań, Zakopane, Szczecin, Gdańsk, mógłbym wymieniać tak w nieskończoność. W ten wyjątkowy dzień składamy ludziom, dla których Polska była Państwem, za które oddali życie, ludziom, którym zależało, by rodakom było w tym kraju jak najlepiej. To te osoby czuły się odpowiedzialne za kraj, dzięki tym ludziom dziś żyjemy w Polsce.
     Moja szkoła 11 listopada postanowiła wziąć udział w młodzieżowym pochodzie niepodległości i miałem przyjemność uczestniczyć w nim. Jednak to, co ujrzały moje oczy tuż po wejściu na Pl.Gołębi było czymś , czego dawno nie zapomnę. Pomińmy wywieszone na całym placu polskie flagi, już nawet nie o to chodzi, ale chodzi o młodzież. Właśnie ta młodzież, która jest teraz w podstawówce, gimnazjum czy liceum wzięła udział w tym marszu. Nie potrafię powiedzieć ile osób tam było, ale widok strojów i znaków reprezentujących Polskę był oszałamiający. Ale nie było nas tylko widać, było nas również słychać. Orkiestra wojskowa akompaniowała podczas śpiewania  patriotycznych pieśni i choć nieśmiało śpiewaliśmy, to było to słychać.
     Jednak to nie wszystko. W całym kraju panowała odświętna atmosfera, wiele się działo się w całym państwie, mniej lub bardziej pozytywnego. Internet był przepełniony  krótkimi gifami ukazującymi to ,co robią ludzie i to , jak spędzają ten wyjątkowy dzień. W mediach podawano to , co się najlepiej sprzedaje, czyli skandal. Nie jestem jednostronny i fakt - były momenty, gdy ukazywano piękne uroczystości przypominające rodakom czym jest ten dzień, ale znaczną górę wzięły skandale typu: podpalenie imitacji tęczy w Warszawie, czy rzucane petardy podczas wieczornego pochodu we Wrocławiu. Właśnie media ukazują nam jak bardzo się różnimy i to jak rozbieżne poglądy mamy na ten dzień.

Choć dzieje się różnie w Polsce, choć nie zawsze jesteśmy zadowoleni z decyzji władz. To wierzę, że gdy przyjdzie potrzeba to nawet ten brzydko zwany dresiarz z pałką teleskopową w ręku stanie ramię w ramię z innymi by bronić tego co mamy. Takie uroczystości jednoczą nas i dzielą, ale gdy przyjdzie czas i potrzeba to większość z nas stanie w obronie tego co nazywamy Naszą Ojczyzną.

niedziela, 10 listopada 2013

Brak zrozumienia

    W rozmowie z ludźmi zawsze staram się zrozumieć to co chcą mi przekazać, to w jaki sposób to robią i na podstawie tego patrzę jaka ta osoba jest. O wielu rzeczach się dowiaduję, niektóre osoby opowiadają mi historie, która ich dotknęła, a dla mnie to jest jak opowieść o ufo. Nie mam na myśli tutaj żadnych negatywów, po prostu ta osoba przeżyła coś czego ja nie doświadczyłem i słucham jej, słucham tego co się w okół niej działo, jak to odebrała, jak przeżyła i z tym sobie poradziła. To co mi opowiada, być może opowiada to po raz pierwszy. To co przychodzi jej z bólem serca i smutkiem Ona mimo tego potrafi znaleźć siłę i samozaparcie w sobie by mi o tym opowiedzieć.
    Doceniam każde słowo, każdy czyn, czy myśl, które ofiaruje mi w zaufaniu jakaś osoba. Dla mnie to jest nauka. Nauka tego jak sobie z tym poradzić. Nauka tego, że nie wszystko co dotyka każdego, przeżywamy identycznie. Wyglądamy podobnie, czasami nawet możemy brzmieć podobnie, ale to co nam w duszy siedzi jest zupełnie inne. Patrząc na biologie różnimy się tak naprawdę setnymi procenta, ale w środku jednego może szaleć burza, w innym spokój a w innym być może jest piekło. W jednym z pierwszych wpisów zatytułowany "Wspracie" mówiłem, że nie wolno opuszczać osób, które podupadły na duchu, wydają się osamotnione. Nic nie stracimy gdy chociaż wysłuchamy tej osoby, dla niej może to być coś wspierającego w chwili smutku czy zwątpienia.
     Nie zawsze jesteśmy w stanie pomóc, czy doradzić tym osobom, bo nawet ciężko jest nam sobie wyobrazić to co może czuć. Czasami te osoby mogą być nawet kilkadziesiąt kilometrów od nas, ale tak niewiele trzeba by ją wesprzeć. Jeśli nie rozumiemy bólu tej osoby, jeśli nie potrafimy sobie tego wyobrazić to nie wstydźmy się do tego przyznać. Prosty zwrot: "słuchaj nie wyobrażam sobie tego co czujesz, jak to przeżywasz, ale Cię wysłucham, podziel się swoim smutkiem i zobaczysz, że Ci ulży w końcu jestem od tego" prawda że prosto powiedzieć? Wtedy ta osoba zobaczy, że zależy nam na jej szczęściu, że jesteśmy z nią, chodź nie możemy być przy niej w tej chwili.

Tak niewiele trzeba by ulżyć drugiej osobie, czasami wystarczy nawet wysłuchać jeśli nie wiemy jak pomóc tej osobie. Czasami te najprostsze czyny, czasami te najprostsze zdania, są najcenniejsze. Niewiele nas kosztują, niewiele wymagają, ale zawsze mogą pomóc.

sobota, 9 listopada 2013

Kilka słów

    Kilka słów dla najbliższy, kilka słów by było lepiej, kilka słów, które tak wiele znaczą. Nie wiem czy kiedyś to odczuliście na własnej skórze, ale czasami kilka słów mogą zmienić tak wiele. Rozmawiamy ze swoimi przyjaciółmi, jesteśmy z nimi w każdej chwili, każdą chwilą żyjemy razem, kochamy się jak rodzeństwo. Chcemy dla tej osoby jak najlepiej, chcemy by była szczęśliwa każdego dnia, bo czujemy się odpowiedzialni za jej humor. Stajemy na głowie by wpaść na pomysł jak z tą osobą spędzić czas. Ale co z tego?
    Ale co z tego jeśli przedobrzymy? Co jeśli to co chcieliśmy dać od siebie, to co możemy i to co jest najlepsze by ta osoba poczuła się lepiej, tylko pogorszymy? Nie uda nam się dokończyć tego co mamy do powiedzenia, nasz rozmówca zamknie nam usta zwrotem: "już lepiej nic nie mów, bo powiedziałeś za dużo", a to co jest najważniejsze to co tak naprawdę nadaje zupełnie inny sens tego co powiedzieliśmy. Co wtedy? Co gdy ta osoba już się od nas odwróciła? Jak przekonać by wysłuchała do końca to co mamy do powiedzenia? Nie wiem. Sam zawsze wysłuchuję do końca to co ma mi do powiedzenia druga osoba, staram się nie wcinać w zdanie, bo właśnie to doprowadza do niepotrzebnych sytuacji.
    Co robić? Jak postępować? Sam nie wiem, nawet nie wiem ile to może trwać. Może ta osoba potrzebuje czasu by przeszedł jej pierwszy moment nerwów, może chwila odpoczynku, może co innego. To czego jestem pewien to, to by nie odrzucać tej osoby. Jeśli nie mamy na tyle odwagi by pójść do takiej osoby, to dobijajmy się na telefon, gadu-gadu, skype, facebook'u itd. wszędzie gdzie się tylko da. Popatrzmy na to i zastanówmy się chwile. Jeśli to zrobimy zobaczymy, że to nasz błąd to, że nas źle zrozumiała ta osoba to nasza wina. Mogliśmy to powiedzieć używając innych słów, mogliśmy być bardziej delikatni.
   
Nie wiem gdzie iść, nie wiem co robić, nie wiem ile to potrwa, ale to nie znaczy, że się poddam.

wtorek, 5 listopada 2013

Strata

    Każdy dzień, każda nowo poznana osoba coś mi pokazuje, każdy kogo poznaje wnosi do mojego życia coś nowego, pewne słowa, poglądy, sytuacje. Powtórzę się po raz kolejny: kocham ludzi, kocham ich słuchać, bo każdy ma inną historię, każdy jest wyjątkowy jak diament. Nasze życia się od siebie znacznie różnią, ale jednak w niektórych momentach spotykamy osoby, które przeżyły to co my, spotkało je to samo co nas i jedyną różnicą jaka nas dzieli to to w jaki sposób sobie z tym poradziliśmy.
     Widzę te wszystkie slogany " przeszłość minęła, a teraz żyj chwilą" i coś w tym jest. Wielu z nas głęboko przeżywa stratę bliskich osób, pewne decyzje, które podjęliśmy itd. itd. Często nosimy piętno tych chwil, ich ciężar i odpowiedzialność, ale czasami nie mieliśmy nawet na to wpływu, choć i tak nas to dotyka. Mam tu na myśli przede wszystkim stratę, ale jak sobie z tym poradzić, jak poradzić z tym, że już nie zobaczymy tej osoby.
     Może nie każdy w to wierzy, może nie wielu z Was uważa to za prawdę. Ale te osoby które odeszły, choć może to dziwne i absurdalne, ale są i pilnują nas. Czy to w niebie, czy to w innym miejscu, w które wierzymy, że tam trafiły.  Czasami strata tej osoby odciska na nas swoje piętno, jedni nie potrafią sobie poradzić inni nie potrafią się przystosować do życia, a inni mogą sobie z tym poradzić bez problemu. Jeśli jesteście osobami, którym brakuje obecności tej osoby powiem Wam coś z serca: ta osoba, bez względu kim była, ona dalej jest z Wami, jest w Was bo macie ją w sercu. Jest z Wami na każdym kroku, ciesząc się z Wami szczęściem, oraz starają się pomóc w chwilach zwątpienia, tylko nauczmy się ich słuchać.

Przeszłość jest po to by wyciągnąć z niej naukę i patrzeć na nią co jakiś czas, teraźniejszość jest po to by żyć chwilą, a przyszłość jest po to by ją planować i realizować gdy przyjdzie na to czas.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Znajomi

   Chciałbym ten wpis zadedykować moim znajomym z obozów, z różnych wyjazdów. Oraz mojej dobrej znajomej Zuzi, którą poznałem na obozie w Gutowie, po wszystkim co naskrobałem, dała mi trochę do zrozumienia.

  W naszym życiu, w każdym jego momencie, poznajemy nowe osoby. Osoby, które były z nami na obozie, poznaliśmy je na jakimś wyjeździe, czy innych miejscach. Zżywamy się z tymi osobami w różnych stopniach. Spędzamy z tymi osobami czy to tydzień, czy to dwa. Wieczorne ogniska, wygłupy, śmiech i wspólnie spędzone chwile, to co robimy, to o czym mówimy, zostaje na zawsze w pamięci. Ale czas płynie i niestety wszystko co się zaczyna niestety, kiedyś musi się też zakończyć. Z niektórymi osobami widzimy się tylko raz w roku, a te wyjazdy to są jedyne momenty, kiedy możemy się widzieć i spędzić wspólnie z nimi czas.
     Po powrocie do domu, żyjemy wspomnieniami, kontaktujemy się z tymi osobami. Żyjemy tymi chwilami i wspominamy śmiejąc się wspólnie z tego co było i już myślimy kiedy znów to powtórzymy. Jednak musimy też się skupić na życiu z ludźmi z naszego otoczenia, wracamy do szkoły: sprawdziany, zadania domowe, projekty i różne inne zobowiązania niekoniecznie dotyczące tylko szkoły. Tracimy kontakt z tymi osobami, bo brakuje czasu, bo mamy "ważniejsze" sprawy na głowie. I taki stan rzeczy trwa, czas mija, a on dalej trwa. Jeśli nie przypomnimy sobie w czas o tych osobach, jeśli nie przerwiemy tej ciszy, to stracimy te osoby. Nie wiem czy na zawsze, czy będzie to tylko polegało na odbudowaniu po kolei pewnych spraw. Nie wiem.
    Ale wiem jedno: nie warto zapominać o tych osobach! Nie wiem czemu, ale z moją osobą jest tak, że dopóki nie zbliżę się do linii dzielącą mnie od stracenia tej osoby, to nie obudzę się, nie  popatrzę ile mamy wspomnień. Niestety nie potrafię tego pojąć w sobie. Ale gdy już przejrzę na oczy, zobaczę co tak właściwie się dzieje, postaram się wszystko naprawić. Czasami uda się wrócić do tego co było, czasami nie do końca, a zdarza się też i tak, że tracimy te osoby nieodwracalnie.
     Do czego zmierzam po tym poście? Chodzi o to, że w większości przypadków nie zdajemy sobie sprawy ile te osoby znaczą dla nas, ile my znaczymy dla tych osób. Popatrzmy na swoje kontakty, napiszmy do osób, z którymi od dawna nie rozmawialiśmy. Niby nic, ale pozwoli to na uratowanie czegoś co jeszcze nie jest stracone.

niedziela, 3 listopada 2013

Muzyka

     Rytmiczne bębny, przeciągłe skrzypce, luzackie akordy gitary, czy może komputerowe bity w połączeniu tworzą muzykę. Muzyka jest tak wszechobecna, że jej nie zauważamy, od zawsze towarzyszyła nam wszystkim. Jednak to nie wszystko, to nie tylko nazwanie występujących po sobie dźwięków, to nie tylko zapis nutowy. Muzyka to też wyrażanie siebie, to ukazanie tego czego na co dzień w nas nie widać, czy ujęcie słów, których nie do końca jesteśmy w stanie wypowiedzieć.
     Ale to nie wszystko. Nie jeden/jedna z nas słucha muzyki "by zabić ciszę". W chwilach smutku wielu z nas sięga po słuchawki, telefon włączając swoje ulubione utwory, to pozwala na swego rodzaju samowystarczalność jeśli chodzi o pokonywanie smutku. Czasami przyjaciele, po prostu nie mogą rozmawiać, nie mogą być przy nas w tym momencie, napiszą sms'a bo tylko tyle na chwile obecną mogą zrobić, lecz z resztą trzeba sobie poradzić i środkiem wspomagającym staje się muzyka. W chwilach szczęścia, dzięki tym kilku dźwiękom jesteśmy szczęśliwsi, dzięki nim możemy osiągnąć euforię w szczęściu.
     Wiem, że czytając te słowa myślicie sobie o mnie dziwne rzeczy, no cóż. Muzyka była, jest i będzie moją życiową pasją, tkwi w niej magia, której nie potrafię zrozumieć, może to mi się tak w niej podoba. Każda piosenka jest inna, nie ma monotonii, nie ma miejsca na nudy, słuchając kolejne nowości, "zakochuje" się na nowo.
     Powiedzcie mi ilu z Was spotkało się ze słowami: " słuchasz tego g*wna, przecież komercyjne ścierwo" albo "miało to kiedyś swoje 5 minut teraz to wyszło z mody i słuchając tego robisz sobie tylko obciach". W mojej przygodzie z muzyką często się z tym spotykałem, ale dzięki bogu, dzisiaj już się nie patrzy czy piosenka jest stara czy nie, każdy słucha tego czego chce, co nie oznacza, że dalej będą zdarzały się przypadki wyśmiewania.

     MUZYKA to sztuka, muzyka ma wiele wcieleń, dzieli się na wiele gatunków, co za tym idzie dzieli ludzi, ale czy na tym to polega. Czy muzyka nie ma łączyć, czy nie ma przyprawiać nas o uśmiech na twarzy. Nie ważne czy słuchasz reggae, rocka, popu, rapu, hip-hopu, house, czy może muzykę klasyczną, czy to oznacza, że osoba słuchająca rocka nie może rozmawiać z fanem house? Czy to ma oznaczać, że nie możemy dzielić się przeżyciami po przesłuchaniu danej piosenki, czy pokazać i porozmawiać czym tak naprawdę jest ten styl. Muzyka to potęga, muzyka to środek, który może zjednoczyć nas wszystkich, za jej pośrednictwem możemy osiągnąć wiele. Skończmy ze stereotypowymi podziałami!